"Nie chcemy wypychać Polski z UE. Chcemy, żeby ten kraj wprowadził w życie zalecenia Trybunału Sprawiedliwości UE. To jeden z fundamentów, na których opiera się Europa” – powiedział Reynders w wywiadzie dla internetowego wydania tygodnika „Der Spiegel”. Przypomnijmy, że w mijającym tygodniu KE wystąpiła do TSUE o finansowe ukaranie Polski za to, że nasz kraj nie zastosował się do środków tymczasowych nałożonych przez Trybunał i nie zawiesił Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Komisarz do spraw sprawiedliwości wyjaśnił, że kroki podjęte przez KE są następstwem nieprzestrzegania zastosowanego przez TSUE środka tymczasowego dotyczącego zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. „Polski rząd przysłał nam list, z którego wynika, że Polska nie zamierza w wystarczającym stopniu zrealizować tej decyzji. W odpowiedzi zwróciliśmy się o nałożenie dziennych kar finansowych. Teraz decyzja należy do sądu” – wskazuje Reynders.
Kara jako presja
Komisarz zastrzegł, że o wysokości kar musi zdecydować TSUE. „(Kara) musi jednak stanowić presję na rząd, aby wykonał środek tymczasowy. Garść euro dziennie – to byłoby za mało” – powiedział. Punktem odniesienia może być jego zdaniem kara nałożona na Polskę w związku z wycinką Puszczy Białowieskiej – 100 tys. euro dziennie. „Chodzi nie tylko o pieniądze. Tak samo ważny jest sygnał będący następstwem wyroku” – zastrzegł.
Didier Reynders podkreślił, że wyroki TSUE są wiążące dla wszystkich krajów UE, a prymat prawa unijnego jest zapisany w traktatach i nie wolno go podważać.
Czytaj też:
PiS wprowadzi nowy "parapodatek"? Zaskakujące doniesieniaCzytaj też:
"To jest szczucie na nas". Ogórek apeluje do dziennikarzy TVN24