Sylwia Spurek od 2015 roku jest zdeklarowaną weganką i jest bardzo zaangażowana w ochronę zwierząt. Nie je nie tylko mięsa, ale również produktów odzwierzęcych takich jak mleko czy jajka, a także nie kupuje ubrań produkowanych ze skóry zwierząt. Niedawno europosłanka wpadła na pomysł, by m.in. zakazać wykorzystywania zwierząt w cyrkach, delfinariach oraz wprowadzić zakaz polowań, w tym wędkarstwa.
"Pracownicy odchodzą znerwicowani"
"Newsweek" opublikował artykuł, z którego dowiadujemy się nieco więcej o stylu życia Sylwii Spurek i jej relacjach z pracownikami. Do głosu dopuszczono także współpracowników polityk, którzy zdradzili szokujące szczegóły.
"Największym problemem Sylwii są jej relacje ze współpracownikami. Przez biuro Spurek przewinęło się wiele osób. Średnio wytrzymują pół roku. Odchodzą znerwicowani" – opisują w gazecie osoby pracujące z europosłanką.
– Może jestem po prostu wymagająca? Najwięcej wymagam od siebie i za wszystko ponoszę osobistą odpowiedzialność – odpowiada na te zarzuty Spurek.
Zakaz jedzenia kanapek z jajkiem
W artykule w "Newsweeku" pojawił się również wątek kanapek z jajkiem, których jedzenia, według relacji pracowników, Spurek ma zakazywać
– Jako pracodawczyni nie mam prawa pytać o to, czy ktoś je zwierzęta. Natomiast jeśli ktoś umawia się ze mną na kolację i pyta, czy nie będzie mi przeszkadzało, gdy zamówi steka, to odpowiadam, że owszem, będzie. Nie mogę dawać takiej osobie komfortu, że zadawaniem cierpienia zwierzętom dla własnych zachcianek jest ok – twierdzi europoseł.
Jaki: Odlot lewicowych elit
Zachowanie europoseł krótko, ale dosadnie skomentował w mediach społecznościowych Patryk Jaki.
"Odlot lewicowych elit niedługo osiągnie rozmiary nieodkrytych galaktyk" – napisał na Facebooku.
facebookCzytaj też:
Cięta riposta Ziemkiewicza na wpis Spurek. "Postęp przeprasza się z doktorem Mengele"Czytaj też:
Warzecha: Psychiatryk zanim zrobią wariatkowo na całym kontynencie