Już dawno żadna polityczna ofensywa nie zakończyła się tak spektakularną klęską jak próba zdobycia przewagi, na razie sondażowej, a później realnej, przez Donalda Tuska. Jeszcze kilka tygodni temu zwolennicy byłego premiera triumfowali.
Raz za razem mogłem przeczytać sążniste analizy uznanych (przynajmniej przez niektórych) ekspertów, z których wynikało, że mamy do czynienia z „efektem Tuska”. Nie mogłem jedynie się doliczyć, ile punktów procentowych zyskał magik z Brukseli. Pięć a może dziesięć? Powrót z Zachodu na fotel tymczasowego szefa PO miał być pasmem sukcesów. Jednak bardzo szybko rzeczywistość okazała się dla niego znacznie mniej łaskawa, niż chcieliby tego podnieceni perspektywą pokonania prawicy opozycyjni publicyści. Dziś już nie ma chętnych do opowieści o „efekcie Tuska”. Wielkie bum okazało się kapiszonem.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.