W sobotę 9 października, podczas konwencji zjednoczeniowej w warszawskiej Hali Expo, SLD i Wiosna już oficjalnie połączyły się w Nową Lewicę.
Zgodnie z przewidywaniami, współprzewodniczącymi zostali Robert Biedroń oraz Włodzimierz Czarzasty. Szczególne powody do świętowania ma założyciel Wiosny, który uzyskał najwięcej głosów – na Biedronia zagłosowało 936 osób, podczas gdy Czarzasty zdobył 887 głosów poparcia.
Jednak jedną z najbardziej komentowanych kwestii związanych z konwencji Nowej Lewicy była ta dotycząca wiceprzewodniczących, których wybrano aż...14. I to właśnie pytaniem o tę sprawę zaskoczona została we wtorek Anna Maria Żukowska.
"Rano mój mózg działa z oporami"
Posłanka została poproszona w programie "Tłit" Wirtualnej Polski o wymienienie nazwisk wszystkich wiceprzewodniczących. Po wymienieniu kilku miała problem z przypomnieniem sobie pozostałych. – Przy porannej kawie pewnie wszystkiego w głowie nie mam. Po tym kongresie jestem zmęczona (...). Rano mój mózg działa z oporami – tłumaczyła się Żukowska.
Prowadzący program Patryk Michalski zapytał żartobliwie posłankę, dlaczego "tylko" czternastu?.
– Poprzednio mieliśmy jedenastu wiceprzewodniczących, w związku z tym to nie jest jakieś radykalne powiększenie – wskazała była rzeczniczka Sojuszu Lewicy Demokratycznej. – Łączymy się. Są dwie frakcje. Każda frakcja musi mieć swoją reprezentację. Ustaliliśmy też, że w ramach prezydium będzie parytet - siedem kobiet i siedmiu mężczyzn – kontynuowała.
Żukowska podkreśliła, że wyborcy Nowej Lewicy nie muszą orientować się we wszystkich nazwiskach. – Głównie mają orientować się w tym, jaki mamy program – oświadczyła.
Czytaj też:
Bąkiewicz do posłanki Lewicy: Słono Pani za to zapłaciCzytaj też:
Żukowska: Moi wyborcy wybierają raczej bułki niż chleb. Nie chcą marnować jedzenia