Zandberg: Ministrowie nie potrafili odpowiedzieć nam na to pytanie

Zandberg: Ministrowie nie potrafili odpowiedzieć nam na to pytanie

Dodano: 
Poseł Lewicy, szef Razem Adrian Zandberg
Poseł Lewicy, szef Razem Adrian Zandberg Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Jeden z liderów partii Razem wskazuje, że jedynym rozwiązaniem kryzysu na granicy są działania dyplomatyczne. Skrytykował również rozwiązania zawarte w przyjętej we wtorek ustawie o ochronie granicy.

Od sierpnia na granicy polsko-białoruskiej trwa kryzys migracyjny. Grupy ludzi sprowadzone na Białoruś przez reżim Aleksandra Łukaszenki próbują nielegalnie dostać się na terytorium Polski. Próby przedarcia się przez granicę są uniemożliwiane przez polskie wojsko, strażników granicznych oraz policjantów.

Rząd zdecydował, że na newralgicznych punktach granicy z Białorusią powstanie nowoczesna zapora, która ma być strategiczną inwestycją państwową, chroniącą nienaruszalności granic Rzeczypospolitej w dobie kryzysu migracyjnego. Budowa będzie oparta na konstrukcji stalowej. Wstępne szacunki mówią, że na ten cel zostanie zużyte ponad 50 tys. ton stali. Nad realizacją projektu czuwa specjalnie do tego powołany zespół do spraw przygotowania i realizacji zabezpieczenia granicy państwowej RP.

Jednocześnie we wtorek Sejm przyjął nowelizację ustawy o ochronie granicy, która de facto przedłuża stan wyjątkowy na przygranicznych terenach.

Narzędzia nacisku

Zdaniem Adriana Zandberga, ustawa o ochronie granicy "tak naprawdę oznacza wydłużenie, tylko innymi środkami, czasu wyjątkowego na dłużej nieokreślony czas". We wtorek politycy Nowej Lewicy głosowali przeciwko jej uchwaleniu.

– My zadaliśmy bardzo proste pytanie, w czym ta ustawa ma pomóc jeżeli chodzi o sytuację kryzysu granicznego. [Ministrowie - przyp. red.] nie umieli odpowiedzieć z prostego powodu, bo źródła tego kryzysu nie są w polskim pasie przygranicznym, tylko poza granicami. Rozładowanie kryzysu i zapobieżenie tego, żeby się nie powtarzał, to jest coś, co trzeba osiągnąć przy pomocy narzędzi dyplomatycznych, a wprowadzanie stanu wyjątkowego w przygranicznych powiatach ani nie pomoże, ani nie zaszkodzi – stwierdził poseł na antenie Polsatu News.

Zandberg wskazuje, że Polska nie skorzystała dotąd z bardzo silnego narzędzia nacisku na Białoruś. Chodzi o terminal w Małaszewiczach, czyli wyspecjalizowane centrum logistyczne i przeładunkowe przy granicy z Białorusią.

– To narzędzie, przy pomocy którego można zmotywować Chiny do tego, by nacisnęły na Białoruś – stwierdził.

Spójność przekazu

Polityk apelował do rządu o spójność przekazu dotyczącego sytuacji na granicy.

– Chciałbym, żeby była pewna spójność pomiędzy tym, co rząd mówi, a co robi. Chciałbym, żeby Polska dyplomacja działa i naciskała tam, gdzie może wywołać realny efekt, a nie tylko efekt w polskich mediach – powiedział i dodał, że "odganianiem mediów i organizacji humanitarnych od granicy, rząd zrobił wielki prezent Łukaszence".

– Straciliśmy wszyscy to, że obraz, który widzi świat jest zainscenizowany przez tych, którzy sprawują władzę po białoruskiej stronie granicy – przekonywał polityk lewicy.

Czytaj też:
Lewica nie chce lockdownu. Apeluje o ograniczenia dla niezaszczepionych
Czytaj też:
Zandberg: Premier boi się pani Siarkowskiej

Źródło: Polsat News
Czytaj także