Premier Estonii ostrzega: Nie wpadnijmy w Pułapkę Putina

Premier Estonii ostrzega: Nie wpadnijmy w Pułapkę Putina

Dodano: 
Premier Estonii Kaja Kallas
Premier Estonii Kaja Kallas Źródło: PAP/EPA / OLIVIER HOSLET / POOL
Rosyjska poprzez presję militarna nie może wpływać na to, kto dołącza do Unii Europejskiej czy NATO – stwierdziła premier Estonii Kaja Kallas.

Zdaniem estońskiej polityk Władimir Putin poprzez masowe gromadzenie wojska przy ukraińskiej granicy, a następnie proponowanie deeskalacji w zamian za rezygnację z wciągania Ukrainy w struktury zachodnie, "proponujerozwiązanie problemu, który sam stworzył". – Nie możemy wpaść w tę pułapkę – dodała Kallas.

– Rosja nie ma żadnego prawa dyktować, kto może, a kto nie może wstąpić do Unii Europejskiej lub NATO – podkreśliła we wtorkowym wywiadzie.

Spotkania na szczycie

W najbliższym czasie będą miały miejsce dwa spotkania wysokiej rangi. W środę odbędzie się szczyt Partnerstwa Wschodniego, a w czwartek unijni przywódcy wezmą udział w Radzie Europejskiej. Jednym z czołowych tematów obu wydarzeń będzie potencjalna rosyjska agresja na Ukrainę.

Kaja Kallas zwróciła uwagę, że ważne jest, by przy okazji tych spotkań "wysłać jasny sygnał, że zewnętrzna presja militarna mająca na celu wpłynięcie na decyzje zapadające w Unii Europejskiej, NATO czy na Ukrainie, nie jest akceptowalna".

– Musimy pokazać, że jeśli ktokolwiek myśli o agresji względem niej, musi zrozumieć, że za Ukraina stoją jej przyjaciele i sojusznicy – mówiła estońska premier.

Nic o nas bez nas?

Odnosząc się do ostatniej rozmowy prezydenta USA Joe Bidena z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, Kallas przyznała, że "nie podobają jej się kroki, które zostały podjęte wobec Putina". – Nie do mnie jednak należy decyzja, kto z kim może się spotykać – dodała.

– Z drugiej strony Biden zapewnił, że żadne żadne decyzje dotyczące nas nie będą zapadały bez naszego udziału. Nie mam powodu, by wątpić w jego słowa – dodała.

Sianie zamętu

Premier Estonii nie wykluczyła, że celem Rosji jest raczej destabilizacja Ukrainy, niż zbrojny atak na ten kraj. Jednocześnie przyznała, że "obecnie toczy się wiele konfliktów, z którymi trudniej jest walczyć". Jako przykład wskazała wykorzystywanie migrantów przez Białoruś czy "destabilizację" regionu, którą powoduje Moskwa sztucznie zawyżając ceny gazu.

– Dokładnie z tym mamy do czynienia, jeśli chodzi o Nord Stream 2 i tranzyt gazu przez Ukrainę – powiedziała Kallas.

Czytaj też:
Ukraina: Liczba rosyjskich żołnierzy na granicy nie zagraża naszemu krajowi
Czytaj też:
Czy dojdzie do wojny na Ukrainie? Sprawdź, co myślą Rosjanie

Źródło: politico.eu
Czytaj także