Wzrost cen energii. Kempa: Mówiliśmy, że będzie armagedon

Wzrost cen energii. Kempa: Mówiliśmy, że będzie armagedon

Dodano: 
Europoseł PiS Beata Kempa
Europoseł PiS Beata Kempa Źródło: biuro prasowe Beaty Kempy
Przywódcy większości państw mają problem i muszą zacząć wsłuchiwać się w głos obywateli, a nie ideologów – mówi europoseł Solidarnej Polski Beata Kempa w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Polska z zadowoleniem przyjmuje, że Komisja Europejska planuje uznać energię atomową oraz gaz za źródła nieszkodliwe dla środowiska. Słyszymy jednak, że Austria protestuje wobec takiego rozwiązania, a Niemcy mogą w ostatniej chwili powiedzieć ''nie''. Czy takie założenie może przetrwać w obliczu protestów?

Beata Kempa: W nowej taksonomii oparto się o dwa powyższe elementy, ponieważ według założeń Europa ma opierać się na gazie, który będzie poprzez Nord Stream2, płynąć przez Niemcy i oni będą na tym zarabiać. Atom może burzyć ten plan. W momencie, kiedy nam zabraknie tych nośników, to będą mogli na tym skorzystać, przesyłając gaz do nas. Przeforsowanie tego, że atom znajdzie się w taksonomii, burzy wymyślaną przez nich układankę. Dla nich jest to strzał w plecy, dlatego będą próbować to torpedować poprzez różne podmioty. Cały czas uważamy, że w tym przypadku piłka jest ciągle w grze.

Kto odpowiada za wzrost cen energii w Europie?

Największym winowajcą jest handel emisjami. To przez ten system zarzynane są europejskie gospodarki. Jest to system groźny dla Polski, dla naszych kopalni i elektrowni, dlatego, że nie przystosujemy naszej gospodarki do oczekiwanych wymogów w tak krótkim czasie. Za wysokie ceny emisji płacą nasze firmy oraz podatnicy. Jako Solidarna Polska od dawna o tym alarmowaliśmy. To nasze ugrupowanie było autorem uchwały, która została poparta przez PiS i obligowała i popierała polski rząd ws. reformy i zawieszenia działania systemu EU ETS.

Propozycja polskiego rządu nie została przyjęta. Ceny prądu rosną w całej Europie, natomiast polska opozycja winą za wzrosty w Polsce obarcza polski rząd. Jak pani na to odpowie?

Wysokie ceny dotykają wszystkich. Przywódcy większości państw mają problem i muszą zacząć wsłuchiwać się w głos obywateli, a nie ideologów. Wzrost cen ETS-ów wpływa na kondycję gospodarek i należy podjąć jak najszybsze działanie, żeby to zmienić. Weźmy również pod uwagę, kto tu podejmował decyzję i na co się zgodził.

O kim mowa?

O Donaldzie Tusku. To były premier mógł pomyśleć, żeby rozpocząć liczenie modernizacji od 1990 roku, a nie od 2005 roku. W ten sposób podarowaliśmy i zmarnowaliśmy czas i dużą pracę wykonywaną przez Polskę przez 15 lat w zakresie czystego powietrza. Dodatkowo musimy sobie prześledzić konstrukcję umów gazowych o których wielokrotnie mówił poseł Janusz Kowalski. Umowy były niekorzystne i zawierane na długie lata.

Opozycja odbija piłeczkę i pojawia się argument, że to premier Mateusz Morawiecki zgodził się na obniżenie liczby emisji w handlu.

My jako Solidarna Polska od 2011 roku alarmowaliśmy, że w tej materii będzie armagedon. Nie możemy być naiwni. Toczy się ogromna gra interesów potężnych graczy takich jak Niemcy i Francja. Niemcy walczą o wiatraki i gaz, a Francja o technologię jądrową. Zobaczmy co w tej chwili dzieje się z Turowem. To tylko namiastka tego prowadzi walka o interesy. Uruchamia się potężne narzędzia, które mają pomóc wygrać grę gospodarczą i mogą uderzyć w Polskę lub w Węgry. Trzeba pamiętać, że ten proces rozpoczął się za rządów Donalda Tuska, który dziś jest przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej. Pytam wprost, co zrobił Donald Tusk? Przecież ma wpływ na tych wszystkich ideologów. Jeśli tak bardzo troszczy się o Polaków, martwi podwyżkami, to niech odpowie, czy choć jedną rozmowę odbył w tej sprawie?

Czytaj też:
Tusk pomoże Morawieckiemu? Müller: Przygotowaliśmy list z prośbą o wsparcie
Czytaj też:
Ziobro uderza w Timmermansa. "To spowoduje swoiste tsunami"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także