– Rosja ma historię konfrontacji z agresywnymi działaniami przeciwko sobie, ale teraz to nabrało bardzo skoncentrowanego charakteru – stwierdził we wtorek Pieskow, dodając, że "maski opadły".
Skomentował w ten sposób wypowiedź francuskiego ministra gospodarki i finansów Bruno Le Maire'a, który powiedział wcześniej stacji radiowej France Info, że kraje Unii Europejskiej planują rozpocząć "totalną wojnę gospodarczą" przeciwko Rosji.
– To nie jest pierwsze tego typu oświadczenie. Wcześniej takie działania były niezauważane przez opinię publiczną, ale specjaliści byli tego w pełni świadomi – przekonywał rzecznik Kremla, którego cytuje agencja TASS.
Pieskow stwierdził też, że nie posiada informacji o rosyjskich stratach na Ukrainie i powtórzył narrację o prowadzeniu na jej terytorium "operacji wojskowej". Pytany, czy dane o stratach otrzymuje Władimir Putin, jego rzecznik stwierdził, że "prezydent dostaje pełne informacje o operacji".
Putin rozpętał wojnę w Europie
Rosyjska inwazja na Ukrainę rozpoczęła się w ubiegły czwartek od ataku z trzech kierunków – od północy (z terytorium Białorusi), wschodu i południa. Prezydent Władimir Putin wysłał wojska w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.
Według Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, od początku inwazji Rosjanie stracili ponad 5 700 żołnierzy, 198 czołgów i 29 śmigłowców. Ukraińcy twierdzą, że zniszczyli bądź uszkodzili 846 bojowych wozów opancerzonych, około 77 systemów artyleryjskich, 24 wyrzutnie rakietowe i 60 zbiorników z paliwem.
Ministerstwa zdrowia w Kijowie poinformowało, że w wyniku rosyjskiego ataku zginęło dotychczas co najmniej 352 cywilów, w tym 14 dzieci. Z kolei agencja ONZ ds. uchodźców (UNHCR) podaje, że ponad 500 tys. Ukraińców uciekło za granicę. Ponad 350 tys. trafiło do Polski.
Czytaj też:
Jakubiak: Moje nastawienie do Ukraińców diametralnie się zmieniłoCzytaj też:
Prezydent Litwy: Jeśli Ukraina upadnie, my będziemy następni