Amerykański naukowiec, bliższy republikanom niż demokratom, ale krytyczny wobec Donalda Trumpa, powiedział mi kiedyś, że kadencja tego ostatniego okazała się „czasem zmarnowanym”. Ale nie miał na myśli byłego prezydenta – myślał o lewicowo- liberalnych elitach ze wschodniego i zachodniego wybrzeża. Spodziewałem się, tłumaczył mój rozmówca, że wygrana Trumpa będzie dla nich szokiem, który ich zmusi do przemyślenia popełnianych błędów. Ale oni zamiast się zastanowić, jak do tego doszło – zamiast spytać samych siebie, co jest z nimi nie tak, że nie mieli lepszego kandydata niż Hillary Clinton, jedyna osoba, z którą Trump mógł wtedy wygrać – umieli tylko urządzić Trumpowi kocią muzykę. A w końcu jedyny kandydat, którego potrafili po czterech latach wystawić, okazał się politykiem od Clinton jeszcze gorszym!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.