Dziennikarz brytyjskiego dziennika "The Times" Roger Boyes wskazuje, że czwartkowe szczyty NATO, G7 i UE zostały zaplanowane tak, aby stworzyć wrażenie jedności i determinacji Zachodu. Jednak jego zdaniem widoczna była przepaść między krajami ze wschodniej Europy i tymi z zachodniej, które bardziej obawiają się niestabilności politycznej.
"Polska, określana obecnie przez amerykańskich urzędników jako
Polska jako przekaźnik
"W pewnym sensie Polska działa jako przekaźnik rządu Zełenskiego wewnątrz Sojuszu i nikt, kto obserwował, w jaki ponury sposób niemiecki parlament wysłuchał w zeszłym tygodniu błagania ukraińskiego prezydenta o pomoc, nie może wątpić, że potrzebuje on orędownika" – pisze Boyes.
"Polska przyjęła ponad 2,1 mln uchodźców z Ukrainy i nie ma wątpliwości, że w kraju mogą pojawić się kłopoty polityczne. Polska chce od prezydenta USA Joe Bidena czegoś więcej niż tylko słów gratulacji i obietnicy zwiększenia liczebności wojsk NATO. I chce czegoś więcej niż tylko milczącego uznania polskiego przywództwa w regionie. (...) Przez pewien czas zespół Bidena traktował polski rząd z pewną podejrzliwością, jako bratnią duszę Donalda Trumpa. To się zmieniło. Polska jest na linii frontu i chce mieć pewność, że USA, Niemcy i inni sojusznicy ją wspierają" – konkluduje publicysta "Timesa".
Czytaj też:
Szefernaker: Prezydent USA pogratulował administracji rządowejCzytaj też:
Ambasador USA: Serdeczność i pomoc Polaków są trudne do opisania