Owszem, zamarzyło mi się, aby wcisnąć się na konferencję prasową ludowców i spytać, czy ten, który podjął się w styczniu misji obalenia polskiego rządu – Esteban Pons – nie zechciałby przypadkiem obalić moskiewskiego rządu. Nie mogłam jednak zadać moich wrednych pytań hiszpańskim kolegom Tuska, bo odmówiono mi akredytacji. Gdzie spojrzeć – czerwona międzynarodówka, która wciąż chroni i wspiera swoich. Oto siadam w sobotni poranek do śniadania w madryckiej kawiarni, jednej z tych zabytkowych i starszych chyba niż nasz Wawel, gdzie wszystko smakuje jeszcze lepiej, niż wygląda, i otwieram mój ulubiony dziennik „ABC”. Diabeł mnie podkusił, żeby kupić gazetę, bo wiedział, że zepsuje mi weekend.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.