W swoim wieczornym przemówieniu Zełenski stwierdził, że "kluczowy cel taktyczny armii rosyjskiej na wschodzie Ukrainy nie uległ zmianie i Rosja będzie próbowała rozmieścić rezerwy w Donbasie". – Ale jakie mogą mieć teraz rezerwy? Wygląda na to, że będą próbowali rzucić do boju słabo wyszkolonych poborowych i tych, których udało się zaciągnąć przez tajną mobilizację – powiedział.
Według niego "rosyjscy generałowie traktują swoich ludzi po prostu jako mięso armatnie, którego potrzebują, aby uzyskać przewagę liczebną", zarówno jeśli chodzi o personel, jak i sprzęt.
– A to oznacza tylko jedno: w czerwcu liczba zabitych rosyjskich żołnierzy może przekroczyć granicę 40 tys. Od wielu dziesięcioleci nie stracili tak wielu żołnierzy w żadnej innej wojnie – ocenił Zełenski, cytowany w poniedziałek przez agencję Ukrinform.
Putin wywołał największą wojnę w Europie od 1945 r.
Atakując Ukrainę, Rosja wywołała największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej i doprowadziła do ogromnego kryzysu migracyjnego – z Ukrainy uciekło za granicę ponad 7 mln ludzi, z czego najwięcej (3,9 mln) do Polski.
Putin wysłał wojska na Ukrainę w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.
Moskwa nazywa swoje działania "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy". Używanie w tym kontekście słów "inwazja" lub "wojna" zostało zakazane przez Roskomnadzor, rosyjski państwowy regulator mediów i internetu.
Atak Rosji na Ukrainę to drugi etap konfliktu, który trwa od kwietnia 2014 r. Wojnę poprzedziła rewolucja na Majdanie oraz tzw. kryzys krymski, który doprowadził do aneksji półwyspu przez Rosję. Osiem lat temu rosyjskie siły zbrojne rozpoczęły okupację Krymu. W obecności wojska przeprowadzono nielegalne "referendum", a następnie ogłoszono, że Krym wszedł w skład Federacji Rosyjskiej.
Czytaj też:
Jak zakończyć wojnę na Ukrainie? Minister obrony Chin odpowiadaCzytaj też:
"Europa musi to zrozumieć". Bracia Kliczko ostrzegają