Unijna pasywność, amerykańska sprawność
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Unijna pasywność, amerykańska sprawność

Dodano:   /  Zmieniono: 
 

Ileż to razy słyszałem ostatnio narzekania na politykę unijną wobec Rosji! Wszystkie te skargi, tylekroć powtarzane przez różnych publicystów, są zarazem słuszne i – szczerze mówiąc – dość osobliwe. Jakże to tak? – ktoś zapyta. Jak coś może być jednocześnie słuszne i nie? Ano, może.

Faktycznie, gdyby nie decyzja Waszyngtonu, zapewne na Moskwę nie nałożono by nawet tych ograniczonych sankcji, które ostatnio ją dotknęły. Czy zakaz wjazdu do krajów Unii dla rosyjskich urzędników i biznesmenów to dużo czy mało? Czy zamrożenie aktywów rosyjskiego wicepremiera lub szefa sztabu generalnego i szefa wywiadu wojskowego GRU cokolwiek zmieni?

Wątpię. Putin dalej będzie prowokował. Nie skończą się „spontaniczne” akcje miejscowej rosyjskiej ludności na wschodzie Ukrainy. Jednak nawet te sankcje zapewne nie zostałyby wprowadzone w życie, gdyby nie nacisk Stanów Zjednoczonych.

A teraz przechodzę do owych wszędobylskich narzekań. Że Unia za późno, że brakuje jej woli, sprawności, szybkości, że nie postępuje tak jak Amerykanie. Kto w niej właściwie rządzi? Do kogo dzwonić? Z kim rozmawiać? Dlaczego jedni tak, a inni siak? Katalog skarg i zażaleń może być dowolnie długi. Problem wszakże polega na tym, że stawianie takich zarzutów i takie porównania Unii oraz USA są tyleż właściwe, co, powtarzam, pozbawione sensu. Unia to nie suwerenne państwo takie jak USA. Wszystko w niej jest na niby. Ma prezydenta, który nie ma władzy, ministra spraw zagranicznych, choć nie ma jednej polityki zagranicznej, ma parlament, ale z ograniczonymi prawami i niejasnymi kompetencjami. Nie ma ani armii, ani innych formacji paramilitarnych. Unia to wciąż raczej federacja państw narodowych niż jedno superpaństwo. Jak zatem można domagać się od niej, żeby działała tak sprawnie jak mocarstwo, którym są Stany Zjednoczone? 

Uderza mnie jeszcze to, że ci, którzy na ową unijną ślamazarność i ospałość narzekają, jednocześnie nie chcą, i słusznie, zmienić jej charakteru. Do licha, na coś jednak trzeba się zdecydować. Też uważam, że tzw. pogłębianie integracji i zabieranie suwerenności państwom narodowym jest szkodliwe. Że wiara w paneuropejskie państwo jest niebezpieczną mrzonką i utopią. Skoro jednak tak się rzeczy mają, nie ma sensu jęczeć i narzekać na brukselską pasywność. Coś za coś. Kto chce, aby Unia była sprawna jak USA, musi, konsekwentnie, domagać się osłabienia suwerenności narodowej poszczególnych państw, także Polski. Czy naprawdę tego chcemy? 

A jeśli nie, to warto dopominać się o wzmocnienie polskiej armii i zacieśnienie sojuszu z jedynym sprawnym militarnie podmiotem, czyli USA. Lepsze to niż rytualne potępienia brukselskiej niemożności.

foto:http://web.archive.org/web/http://www4.army.mil/armyimages/armyimage.php?photo=9012http://web.archive.org/web/http://www4.army.mil/armyimages/armyimage.php?photo=9012

 

Czytaj także