Ta sytuacja nie ma precedensu w historii USA. Nigdy jeszcze dom byłego prezydenta nie został przeszukany przez agentów federalnych. „Taki atak mógłby mieć miejsce jedynie w kartonowym państwie Trzeciego Świata. Niestety, Ameryka stała się teraz takim krajem, w którym korupcja wystrzeliła do poziomu nigdy wcześniej niewidzianego” – ogłosił Donald Trump, informując swoich zwolenników o nalocie FBI, który wstrząsnął amerykańską sceną polityczną.
Do przeszukania doszło w ostatni poniedziałek, gdy w słynnej florydzkiej rezydencji Trumpa Mar-a-Lago pojawiło się ok. 40 funkcjonariuszy FBI wraz z dużym vanem, który miał wywieźć stamtąd poszukiwane przez Departament Sprawiedliwości pudła z dokumentami. Zdaniem Trumpa cała sprawa jest jednak całkowicie polityczna i jej jedynym celem jest powstrzymanie go przed ubieganiem się o prezydenturę w 2024 r. Patrząc po reakcjach przedstawicieli elit sympatyzujących z Partią Demokratyczną, pojawienie się w Mar-a-Lago agentów federalnych to jeden z najwspanialszych dni amerykańskiej demokracji. Czołowi przedstawiciele partii obecnie rządzącej Waszyngtonem zupełnie otwarcie, przed wydaniem ostatecznego wyroku w tej sprawie, wyrażają nadzieję, że Trump zostanie w ten sposób pozbawiony w przyszłości możliwości kandydowania.
O co chodzi w całej sprawie? Jak ujawniła prawniczka Trumpa, z nakazu przeszukania, którego kopię zostawili w Mar-a-Lago
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.