– Polska w tym roku zużyje mniej tego historycznie drogiego gazu niż w roku ubiegłym – stwierdził premier Morawiecki. I podkreślił, że "widać to już dzisiaj".
Jednocześnie szef polskiego rządu zwrócił uwagę na politykę energetyczną Unii Europejskiej w dobie wojny na Ukrainie.
Polityka energetyczna
– Widzimy doskonale, jak Kreml wykorzystuje politykę energetyczną do swoich geopolitycznych i militarnych celów. Robi wszystko, żeby zdestabilizować sytuację w Europie. Preludium tego wielkiego kryzysu miało miejsce jesienią zeszłego roku. Dziś trochę w spóźnionym tempie musimy znaleźć naszą wspólną europejską odpowiedź na to, co dzieje się na wschodzie i w gospodarce europejskiej. Dlatego zaproponowałem prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi, przewodniczącej Ursuli von der Leyen i Komisji Europejskiej reformę systemu ETS – mówił Morawiecki. Przypomnijmy, że chodzi o "zamrożenie" cen ETS [unijny system handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych – przy. red.] na poziomie 30 euro na dwa lata.
Drugi mechanizm, który zaproponował premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Paryżu, to zmiana zasad naliczania cen.
Zapotrzebowanie na gaz
W połowie lipca tego roku dyrektor departamentu elektroenergetyki i gazu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska RP Paweł Pikus informował, że ceny gazu ziemnego doprowadziły do redukcji o około 10-15 proc. jego zapotrzebowania rok do roku.
Tymczasem pod koniec lipca państwa członkowskie Unii Europejskiej zobowiązały się do dobrowolnego zmniejszenia zapotrzebowania na gaz o 15 proc. w porównaniu ze średnim zużyciem w ciągu ostatnich pięciu lat – między 1 sierpnia 2022 roku a 31 marca 2023 roku, za pomocą wybranych przez siebie środków. Rozporządzenie przewiduje również możliwość uruchomienia "ostrzeżenia Unii". W momencie jego uruchomienia zmniejszenie zapotrzebowania stałoby się obowiązkowe.
Czytaj też:
Magazynowanie gazu. Niemcom idzie lepiej niż planowaliCzytaj też:
Minister energii Belgii: UE czeka kilka strasznych zim, jeśli nic nie zrobimy