Tym bardziej więc odnotować wypada, że oto Stopklatka, podobno lider na filmowo-serialowej mapie telewizyjnej Polski (to nie żart), niezapominająca o takich tasiemcowych perłach jak „Plebania”, wystartowała z produkcją własnego chowu nazwaną, chyba nie najfortunniej – „To nie ze mną”. Odnośnie do jej treści początki należałoby opatrzyć etykietą równie oryginalną: „Pierwsze koty za płoty”. Kolejne koty wylądują pewnie w tym samym miejscu, ale trudno serial przekreślać już na starcie, biorąc pod uwagę poziom „Barw szczęścia”, „Pierwszej miłości” czy „Na Wspólnej”. „To nie ze mną” z pewnością im dorównuje, a jak ktoś się uprze, to niech dowodzi, że je nawet przewyższa. Ja się nie podejmuję.
W wymienionych tutaj serialowych podporach TVP, Polsatu i TVN dzieje się bowiem aż za wiele. Ale w sumie zachowują równowagę.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.