Rosjanie po raz kolejny dokonali zmasowanego ostrzału ukraińskich miast. Rosyjskie rakiety celowały przede wszystkim w infrastrukturę energetyczną. Kilka milionów Ukraińców pozostaje bez prądu i ciepła. W samej stolicy Kijowie 70 proc. domów nie ma energii elektrycznej.
Tymczasem białoruski przywódca próbuje szantażować władze Ukrainy, stwierdzając, że życie obywateli ukraińskich miast jest w ich rękach.
– Jeśli Kijów nadal będzie odmawiał negocjacji z Moskwą, Ukraina zostanie całkowicie zniszczona – stwierdził Łukaszenka.
– Wszystko jest teraz w rękach przywódców Ukrainy, jeśli nie chcą śmierci ludzi — i to w ogromnych liczbach. To trudne, ale musimy to przerwać, musimy to powstrzymać, bo następnym krokiem będzie całkowite zniszczenie Ukrainy – dodał białoruski polityk i wezwał obie strony do zawarcia pokoju.
Rosyjskie ataki rakietowe
23 listopada Rosja przeprowadziła kolejny masowy atak rakietowy na Ukrainę. Pociski uderzyły w obiekty infrastruktury krytycznej znajdujące się na kilku obszarach. W sumie wystrzelono około 70 pocisków manewrujących, z czego 51 zostało zniszczonych. Na niebie nad Kijowem wykryto 31 pocisków wroga, z których 22 zostało zestrzelonych przez ukraińską obronę przeciwlotniczą.
W wyniku rosyjskiego ostrzału w wielu regionach wystąpiły awaryjne przerwy w dostawie prądu. Dodatkowo wielu mieszkańców przestało być zaopatrywanych w ciepło i wodę. Dziś rano w Kijowie w większości przypadków przywrócono dostawy wody.
Państwowa Administracja Miasta Kijowa zapowiedziała, że dopóki sytuacja w systemie energetycznym w Kijowie nie ustabilizuje się, zmniejszona zostanie częstotliwość kursowania metra i tramwajów. Pociągi metra będą kursować w odstępach co 10 minut.
Czytaj też:
McDonald's opuszcza Białoruś. Kuriozalne słowa ŁukaszenkiCzytaj też:
"Traktowałem go jak własne dziecko". Łukaszenka obraził się na prezydenta obcego państwa