Kto ma rację w sporze o przekazanie systemu rakiet Patriot Ukrainie? Polska, która była adresatem niemieckiej oferty po tragedii w Przewodowie, zaproponowała, aby sprzęt został dostarczony na Ukrainę. Nie zgodził się na to rząd w Berlinie argumentując, że "system Patriot jest częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO, co oznacza, że jest przeznaczony do rozmieszczenia na terytorium NATO".
Taką argumentację odrzucają politycy Prawa i Sprawiedliwości. Marek Suski w mocnych słowach skomentował słowa ambasadora Niemiec w Polsce Thomasa Baggera, który przekonywał, że rząd w Warszawie był całkowicie świadomy faktu, że Patrioty nie mogą zostać wysłane poza kraj NATO.
W rozmowy z Berlinem ma, według słów wiceministra spraw zagranicznych Marcina Przydacza, włączyć się także prezydent Andrzej Duda. Według wiceszefa MSZ sprawa nie jest jeszcze zamknięta.
Stoltenberg komentuje
O komentarz w tej sprawie został poproszony Jens Stoltenberg. Sekretarz generalny NATO stwierdził, że kwestia przekazania Patriotów musi zostać rozstrzygnięta na poziomie rządów państw zaangażowanych w sprawę.
– Konkretne decyzje dotyczące konkretnych systemów są decyzjami krajowymi – stwierdził Stoltenberg w rozmowie z dziennikarzami w Brukseli.
– Czasami są umowy z użytkownikami końcowymi i inne rzeczy, więc muszą konsultować się z innymi sojusznikami. Ale ostatecznie to (decyzja) musi zostać podjęta przez rządy krajowe – dodał szef NATO.
Stoltenberg został również zapytany o to, czy NATO nie zostanie wciągnięte w wojnę z Rosją, jeśli Niemcy zdecydowałyby się wysłać Patrioty na Ukrainę. Norweg wskazał, że Sojusz już dostarcza dużą ilość sprzętu i amunicji dla Kijowa. Co więcej, nie ma konieczności, aby niemieccy żołnierze przybyli na Ukrainę, aby obsługiwać system. Przed przekazaniem przez NATO jakiejkolwiek broni, ukraińscy żołnierze są bowiem zawsze odpowiednio przeszkoleni przez specjalistów Sojuszu.
Czytaj też:
Szef NATO: Putin popełnił dwa strategiczne błędyCzytaj też:
Stoltenberg: Nadszedł czas, by powitać Szwecję i Finlandię w NATO