Europa socjal, USA koszty na obronę? "To nie ma dobrego uzasadnienia"

Europa socjal, USA koszty na obronę? "To nie ma dobrego uzasadnienia"

Dodano: 
Wojsko. Zdj. ilustracyjne
Wojsko. Zdj. ilustracyjne Źródło:PAP / Darek Delmanowicz
Europa wydaje na socjal, uważając, że koszty obronności powinny ponosić USA. Nie ma dobrego uzasadnienia dla tego przekonania – zauważa prof. Zbigniew Lewicki.

Jens Stoltenberg zaapelował w poniedziałek o zwiększenie produkcji amunicji dla Ukrainy. Odnosząc się do sytuacji na frontach wojny rosyjsko-ukraińskiej, Sekretarz Generalny NATO podkreślił, że na obecnym etapie prezydent Putin nie zamierza pracować nad osiągnięciem pokoju, tylko wręcz przeciwnie – przygotowuje nową ofensywę.

Opór Ukrainy możliwy jest dzięki sprzętowi z USA. Nie jest tajemnicą, że Europa Zachodnia nie dysponuje takimi zasobami. Dlatego też zdaniem Stoltenberga konieczne jest zarówno zwiększenie produkcji, jak i zainwestowanie w zdolności produkcyjne.

Europa socjal, USA obronność

Amerykanista został zapytany podczas wtorkowego wywiadu dla Radia WNET, jak patrzą na tę kwestię w ośrodkach decyzyjnych Stanach Zjednoczonych.

Prof. Lewicki przypomniał, że wyposażenie wojskowe dostarczane Ukrainie przez USA, jest ich rodzimego pochodzenia. Jest to istotne, ponieważ sprawia, że fabryki sprzętu wojskowego pracują na pełnych obrotach, co oznacza m.in. wyższe podatki i wolniejsze wychodzenie z kryzysu gospodarczego.

Tymczasem – jak zwrócił uwagę politolog – Europa wciąż zaniedbuje tę kwestię. Przypomniał, że kiedy państwa europejskie "interweniowały" w Libii, to mimo, że Libia prawie się nie broniła, już po kilku dniach okazało się, że Europie brakuje zaawansowanej amunicji. Zwrócono się wówczas do USA o interwencyjne dostawy.

– Europa nadal, może już w trochę mniejszym wymiarze, wydaje procentowo i bezwzględnie bardzo duże kwoty mówiąc krótko na socjal, uważając, że koszty obronności powinny ponosić USA. Nie ma dobrego uzasadnienia dla takiego przekonania. Oczywiście po II WŚ było to uzasadnione, ale było to już bardzo dawno – zaznaczył.

Politolog przypomniał, że Ukraińcy nie mają możliwości produkowania broni, a w Europie jej obecnie brakuje.

Problem NATO

Jak kilka dni temu relacjonowały media, dostawy broni na Ukrainę w dużej mierze opróżniły magazyny wojskowe krajów NATO i ujawniły problemy z szybkością łańcuchów produkcyjnych w sektorze obronnym.

Nawet przed rosyjską inwazją na Ukrainę często nie osiągano celów związanych z gromadzeniem zapasów amunicji, ponieważ długotrwałe działania wojenne z użyciem potężnej artylerii Sojusz Północnoatlantycki uznał już za relikt przeszłości. Agresja Putina sprawiła jednak, że coś, co uważano za archaizm, stało się rzeczywistością – armia ukraińska wystrzeliwuje około 10 tys. pocisków dziennie.

Zakończona właśnie nieplanowana inspekcja pozostałej amunicji wykazała, że bezpieczeństwo NATO jest na niskim poziomie – powiedział agencji Reutera przedstawiciel Sojuszu, który zastrzegł sobie anonimowość. Dodał, że najbardziej brakuje zestawów określających sytuację na polu walki – od pocisków do haubic 155 mm po pociski HIMARS, a także amunicji do systemów obrony powietrznej, takich jak IRIS-T, Patriot i Gepard.

Czytaj też:
Pistorius: Niemcy zwiększą produkcję amunicji
Czytaj też:
Brytyjski poseł chce "wielkiej fabryki broni" dla Ukrainy. Nie w Wielkiej Brytanii. W Polsce
Czytaj też:
"W pewnym momencie Kongres powie…". Amerykański politolog ostrzega

Źródło: Radio WNET/ DoRzeczy.pl
Czytaj także