Białoruski sąd skazał liderkę opozycji, Swiatłanę Cichanouską, na 15 lat więzienia po procesie zaocznym pod zarzutem m.in. spisku ws. obalenia rządu w Mińsku.
Łatuszka: Chcą mnie zamordować
Skazany został także, były minister kultury i były ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka. Opozycjonista dostał wyrok 18 lat pozbawienia wolności.
W poniedziałek o odniesienie się do sprawy poprosiła polityka stacja TVN 24 BiS. Łatuszka przyznał, że wyrok brzmi groźnie oczywiście, ale przede wszystkim należy pamiętać, że jest to wyrok zaoczny.
– Łukaszenka dziś sądził pustą klatkę, w cudzysłowie mogę powiedzieć - "w sądzie białoruskim", bo sąd na Białorusi już nie istnieje – ocenił.
– Próbowałem skontaktować się z adwokatem, ale odmówił komunikacji. Nie wiem, co było podstawą, nie mam informacji, co było w śledztwie, co było w akcie oskarżenia, nie znam świadków, nie znam dowodów – powiedział Łatuszka.
Opozycjonista powiedział, że jeżeli strona polska nie zaproponowałaby mu wyjazdu do Polski na początku września 2020 roku, "to siedziałby dziś w więzieniu".
W dalszej części rozmowy Łatuszka wyraził przypuszczenie, że ludzie Łukaszenki chcą go pozbawić życia. – Dostaję sygnały o tym, że chcą mnie zamordować, że chcą wykraść mnie, wywieźć z terytorium Polski w bagażniku. Nawet specjalnie film nagrali niby z tej okazji, że wywożą mnie do Mińska. (…) Nawet dostałem list, że będę siedział w więzieniu, gdzie będzie moje miejsce, że będę zajmował się czym? Rąbaniem drewna – powiedział.
Cichanouska zaocznie skazana
Bialoruska polityk i czterej inni działacze antyłukaszenkowskiej opozycji byli sądzeni w procesie zaocznym w Mińsku. Stawiane są im zarzutu stworzenia i kierowania grupą ekstremistyczną, podżegającą do nienawiści i szkodzącą bezpieczeństwu narodowemu.
Cała piątka opuściła Białoruś po masowych protestach, które wybuchły w 2020 r. po tym, jak Alaksandr Łukaszenka został oskarżony o sfałszowanie wyników wyborów prezydenckich. Jego rywalką była wówczas właśnie Cichanouska. Społeczność międzynarodowa, w tym państwa Unii Europejskiej, nie uznały wyników wyborów z 2020 roku na Białorusi właśnie z uwagi na to, że najprawdopodobniej zostały one sfałszowane. Ponadto, po ich ogłoszeniu służby w brutalny sposób stłumiły masowe protesty białoruskiego społeczeństwa.
Demonstracje, które nastąpiły po wyborach, były największymi i trwającymi najdłużej od objęcia urzędu przez Łukaszenkę w 1994 roku. Jego reżim brutalnie rozprawił się z protestującymi, zatrzymując ponad 35 tys. osób. Wiele z nich skazano.
Swiatłana Cichanouska uciekła z Białorusi na Litwę, gdzie zapowiedziała utworzenie rządu tymczasowego.
Czytaj też:
Andrzej Poczobut skazany. Sąd w Grodnie ogłosił wyrokCzytaj też:
Laureat Pokojowej Nagrody Nobla skazany na 10 lat pozbawienia wolności