Korespondent agencji Ukrinform w Warszawie Jurij Banachewycz przyznaje, że Polska i Ukraina muszą rozwiązać problem trudnej przeszłości. „Rosyjska propaganda próbuje aktywnie wykorzystać tematykę tragedii wołyńskiej, aby skłócić albo przynajmniej pogorszyć klimat w relacjach między Kijowem a Warszawą. Nie można czekać na prowokacje związane ze zbliżającą się 80 rocznicą tragedii na Wołyniu. Trzeba spróbować sprowadzić ich ryzyko do minimum. Do tego potrzebne są kolejne kroki w stronę historycznego pojednania. Pozwolenia na przeprowadzenie ekshumacji polskich ofiar na Ukrainie, wspólne uczczenie ofiar tych tragicznych wydarzeń, czy utworzenie nowych miejsc pamięci mogą być takimi działaniami, które rozbroją arsenał propagandy rosyjskiej” – pisze Banachewycz. Właściwie to nic dodać, nic ująć. Zaskakująco wręcz propolski w swej wymowie tekst ukraińskiego dziennikarza na temat relacji polsko-ukraińskich w aspekcie historycznym.
Chciałoby się, aby słowa Banachewycza były prorocze. Nie wydaje się jednak bardzo możliwe, aby podczas pierwszej po wybuchu wielkiej wojny wizyty Zełenskiego w Polsce doszło do przełomu. I to raczej nie dlatego, że nie chce tego Zełenski, tylko dlatego, że nie potrzebuje tego Duda i generalnie obóz władzy w Polsce. Ołeksij Arestowycz, również w wywiadzie dla „Do Rzeczy”, mówił, że usłyszał ze strony wysoko postawionych przedstawicieli polskiego rządu nieoficjalne zapewnienia, iż Warszawa zapomni o Wołyniu w imię świetlanej przyszłości wzajemnych relacji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.