Mariusz Dzierżawski II Finowie za niepodległość oddali 10 proc. terytorium kraju. Ukrainy taki scenariusz nie zadowala. Czy to słuszna postawa?
Wojna Rosji z Ukrainą nie może zakończyć się tak, jak zakończyła się druga wojna światowa dla Finlandii – powiedział ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla skandynawskich mediów. W roku 1944 czteromilionowa osamotniona Finlandia zawarła zawieszenie broni w wojnie ze Związkiem Sowieckim, w wyniku którego zachowała niepodległość, ale utraciła 10 proc. terytorium. Wcześniej Finowie, przygotowując się do spodziewanej wojny z Sowietami, umocnili Przesmyk Karelski i przez trzy miesiące wojny zimowej w latach 1939–1940 bronili umocnień, mimo wielokrotnej przewagi liczebnej i lepszego wyposażenia wroga. Po bohaterskiej obronie, wobec groźby zniszczenia armii fińskiej, głównodowodzący, marszałek Carl Mannerheim, zdecydował się na negocjacje z Sowietami. Uznał, że warto oddać 10 proc. terytorium, aby ocalić niepodległość. Wojna kontynuacyjna z lat 1941–1944, mimo zmiennego przebiegu, zakończyła się na takich samych warunkach.
Jeśli spojrzymy na historię sąsiadów Związku Sowieckiego po drugiej wojnie światowej, to nie zobaczymy lepszej opcji niż fińska. Prezydentowi Zełenskiemu jednak wariant fiński nie odpowiada. Przyjrzyjmy się więc sytuacji rządzonego przez niego państwa.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.