W środę Parlament Europejski zdecydował o zorganizowaniu debaty w trybie pilnym ws. ustawy o komisji ds. badania rosyjskich wpływów, określanej mianem "lex Tusk". Za pilną debatą głosowało 344 eurodeputowanych, przeciw było 97, a siedmiu się wstrzymało. Oznacza to, że PE zajmie się budzącymi kontrowersje przepisami jeszcze dziś wieczorem.
Inicjatorem debaty jest Europejska Partia Ludowa (EPL) do której należą europosłowie PO i PSL. Podczas debaty europosłowie opozycji w ostrych słowach atakowali polski rząd, zarzucając mu budowę reżimu autorytarnego.
Gorzkie słowa Szydło: To jest przykre
– Nie spotkałam się do tej pory z czymś takim, żeby dokładnie dwa dni po podpisaniu przez prezydenta ustawy w Polsce, taka debata się odbywała, ale przede wszystkim nie spotkałam się, żeby dotyczyło to jakiegoś innego kraju – ocenia Beata Szydło. – Rzecz jest prosta, opozycja, która tutaj ma silną reprezentację w PE, dotychczasowych byłych premierów, ministrów w rządach polskich, bardzo tutaj aktywnych jeżeli chodzi o atakowanie obecnego rządu i przede wszystkim Polski, po raz kolejny zainicjowała taką debatę – tłumaczyła w rozmowie z PR24.
Szydło podkreśla, że inicjatorem tej debaty była grupa, do której należy PO. – Zresztą parlamentarzyści tego ugrupowania i reprezentujący ugrupowania lewicowe byli obecni na sali i widać było, że jest to ich taki punkt, który uważają, że da im szanse na to, żeby po raz kolejny zaistnieć, ale jest to przykre oczywiście, że w PE toczy się polski spór i jest taki atak na Polskę ze strony ludzi, którzy zostali w Polsce wybrani po to, żeby reprezentować Polaków i bronić polskich spraw – mówiła dalej.
Szydło uderza w PE: Nie ma kompetencji
Była premier podkreśla, że Parlament Europejski nie ma żadnych kompetencji do tego, żeby wtrącać się w to, jak jest reformowany polski wymiar sprawiedliwości.
Szydło wskazuje ponadto, że geneza tej historii sięga do 2016 roku, kiedy rozpoczęto reformę sądownictwa. – Od tego momentu PE mimo że nie ma żadnych uprawnień i KE, ponieważ wymiar sprawiedliwości jest w gestii suwerennych państw członkowskich, wtrącają się i próbuje ingerować właśnie w to, w jaki sposób my tę reformę w Polsce mamy przeprowadzić – stwierdziła europoseł.
Europoseł PiS ocenia, że politycy opozycji wykorzystali debatę w PE, by zareklamować marsz, który ma się odbyć w niedzielę w Warszawie. – De facto, zwróciłam na to uwagę przewodniczącemu obrady, zapytałam, czy to już teraz tak będzie w PE, że będzie można sobie prowadzić kampanię wyborczą, bo oni przeprowadzili wczoraj reklamę marszu – mówiła.
Czytaj też:
Debata w PE. Reynders: Obserwuję sytuację w Polsce z wielkim niepokojemCzytaj też:
"Polowanie na czarownice", "nie macie prawa". Awantura europosłów KO i PiS w PE