Gdy 24 lutego ubiegłego roku zaczęła się nowa faza konfliktu i Rosja dokonała inwazji na Ukrainę, na strzelnicach pojawiło się wiele osób, które wcześniej nigdy nie miały broni w ręku. Ten sam efekt można było zaobserwować dziewięć lat wcześniej (gdy ja sam zaczynałem przygodę ze strzelectwem). Szybko pojawiły się głosy, że rosyjska agresja na sąsiedni kraj wymaga zmiany zasad dostępu do broni w Polsce.
Przypomnijmy, jak dzisiaj to wygląda. Pod względem liczby sztuk broni na 100 mieszkańców Polska jest na szarym europejskim końcu. W tej chwili współczynnik ten wynosi 2,51 – a i tak wzrósł w ciągu kilku ostatnich lat. Następna od końca jest Rumunia: 2,63. Inne względnie rozbrojone kraje Europy prześcigają nas wyraźnie: Anglia i Walia – 4,64 (w Wielkiej Brytanii obowiązują jedne z najbardziej restrykcyjnych reguł dotyczących posiadania broni – jakiejkolwiek, nie tylko palnej), Estonia – 4,96, Hiszpania – 7,52. Rekordziści europejscy są daleko, daleko przed nami: Finlandia – 32,36, Szwecja – 23,14, Norwegia – 28,82, Niemcy – 19,62, Portugalia – 21,30. Wyraźnie wyprzedzają nas Czesi – 12,53, a także Słowacy – 6,53. Trzeba natomiast pamiętać, że ta statystyka
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.