Szczyt dezintegracji w Paryżu. Osłabienie Ukrainy i podziały w UE

Szczyt dezintegracji w Paryżu. Osłabienie Ukrainy i podziały w UE

Dodano: 
Prezydent Francji Emmanuel Macron
Prezydent Francji Emmanuel Macron Źródło: PAP/EPA / YOAN VALAT / POOL
Nieformalny szczyt przywódców europejskich w Paryżu nie wyglądał na próbę okazania solidarności z Kijowem, lecz raczej na chęć wykorzystania europejskiej solidarności z Ukrainą do celów polityki krajowej – uważa bułgarski dziennikarz Nikolay Marchenko.

Przypomnijmy, że w poniedziałkowym, nadzwyczajnym szczycie poświęconym Ukrainie, który miał miejsce w Paryżu, wzięli udział kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, premier Włoch Giorgia Maloni, premier Hiszpanii Pedro Sanchez, premier Holandii Dick Schoof i premier Danii Mette Frederiksen. Polskę reprezentował premier Donald Tusk. Spotkanie było bezpośrednim efektem przemówienia wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych J. D. Vance'a w Moanchium, na którym ten ostro skrytykował liderów europejskich. Blisko trzygodzinny szczyt w Paryżu nie zakończył się jednak wspólnym komunikatem ze względu na różnice zdań wśród uczestników.

"Wydarzenie to nie przyniosło żadnych znaczących rezultatów. Przeciwnie, nie wyglądało nawet na próbę okazania solidarności z Kijowem, lecz raczej na chęć wykorzystania europejskiej solidarności z Ukrainą do celów polityki krajowej. Wydawało się, że Emmanuel Macron stara się zrekompensować ostatnie porażki swojej polityki zagranicznej i wewnętrznej. W końcu, do początku 2025 roku, wraz z utratą wpływów w Afryce, Paryż był na krawędzi poważnego kryzysu politycznego i gospodarczego, a jego europejscy sojusznicy coraz bardziej sceptycznie podchodzili do jego roli w polityce międzynarodowej" – ocenia bułgarski dziennikarz Nikolay Marchenko.

Problemy wewnętrzne Francji

W ostatnich latach Francja zmaga się z poważnymi problemami wewnętrznymi. Wzrost gospodarczy spowalnia, inflacja rośnie, a standard życia Francuzów maleje. Polityka Emmanuela Macrona mająca na celu reformę rynku pracy i systemu emerytalnego wywołuje masowe protesty. Strajki paraliżują system transportowy, a poziom niezadowolenia społecznego osiąga momentami krytyczny poziom. W ubiegłym roku, mimo prognozowanego wzrostu PKB o 1,1 proc. i spadku bezrobocia do 7,3 proc. – najniższego od 40 lat – Francja zmagała się z rosnącym deficytem budżetowym i wzrostem długu publicznego do 112 proc. PKB. Kryzys polityczny spowodował, że w ciągu ostatnich 13 miesięcy zmieniło się czterech premierów.

Przedterminowe wybory ogłoszone przez Macrona w celu uniknięcia głosowania nad wotum zaufania dla budżetu pozostawiły parlament w dużej mierze niezdolnym do działania, co utrudniło uchwalanie kluczowych ustaw i zwiększyło niestabilność polityczną. Wszystko to rodzi uzasadnione pytania o zdolność Macrona do skutecznego rządzenia. Mówił o tym m.in. Hossein Halas, znany dziennikarz z Algierii i redaktor naczelny kanału telewizyjnego El Watania. – Francuska klasa polityczna nie skupia się już na Macronie, jego wpływ szybko słabnie. Mimo że kadencja prezydencka Macrona jeszcze się nie zakończyła, z politycznego punktu widzenia jest już wyczerpana – wskazywał.

Seria niepowodzeń w Afryce

Problemy wewnętrzne przekładają się zaś na problemy w polityce zagranicznej. Francja od dziesięcioleci dominowała w Afryce Zachodniej i Sahelu. Jednak przymusowe wycofanie francuskich wojsk z tych regionów, które miało miejsce w kontekście serii zamachów stanu oraz bezprecedensowego wzrostu nastrojów antyfrancuskich w regionie, stawia Paryż przed poważnymi wyzwaniami.

Wszystko zaczęło się od Mali, Burkina Faso i Nigru, gdzie władzę przejęły wojskowe junty. Kolejny był Czad, który uważany był za najbardziej stabilnego i lojalnego partnera Francji w Afryce. Zakończył on jednak swoją współpracę wojskową z Francją. Ostatnimi krajami na liście były Senegal i Wybrzeże Kości Słoniowej, które zmusiły Paryż do rozpoczęcia przenoszenia baz wojskowych do lokalnych rządów. W ciągu ostatnich kilku lat Francja, która przez dekady utrzymywała stałą obecność tysięcy żołnierzy w regionie, została zmuszona do opuszczenia prawie wszystkich krajów afrykańskich. Wyjątkami są Dżibuti i Gabon, gdzie odpowiednio stacjonuje 1500 i 350 francuskich żołnierzy.

Francja nie poradziła sobie również z zagrożeniem terrorystycznym w Sahelu, co rodzi pytania wśród afrykańskich dziennikarzy o rzeczywisty cel jej baz wojskowych. – Francuska armia nie była tam, aby bronić państw i terytoriów afrykańskich. Była tam, aby bronić francuskich interesów i francuskich obywateli – ocenia Adumu Vey, badacz i nauczyciel z Czadu.

Niestety, lukę pozostawioną przez francuską armię wypełniają rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera. Tradycyjnie polegając na stabilności, a nie na demokracji, Paryż podważył zaufanie i pewność wśród regionalnych elit politycznych, które skutecznie wykorzystały narracje narodowej suwerenności do nawiązania nowych partnerstw z takimi graczami jak Chiny, Turcja, Arabia Saudyjska i Rosja. Na przykład Kreml aktywnie wykorzystuje prywatne firmy wojskowe, znane z brutalności na Ukrainie, aby wspierać szereg operacji zbrojnych, czy to w celu ochrony lokalnych liderów, czy ich obalenia.

Szczyt bez sojuszników

Wydaje się, że na tle tych niepowodzeń geopolitycznych, agenda ukraińska była dla prezydenta Macrona dobrą okazją do wykazania się inicjatywą polityczną. Problem w tym, że poniedziałkowy szczyt zaczął się od zgrzytu i wewnętrznego podziału w Unii Europejskiej ze względu na to, że Paryż zaprosił tylko część przywódców europejskich. Państwa bałtyckie i Rumunia – kraje znajdujące się na pierwszej linii rosyjskiej agresji i bezpośrednio zaangażowane w regionalne bezpieczeństwo – zostały pominięte. Jeszcze bardziej paradoksalne było nieobecność przedstawicieli samej Ukrainy, a więc kraju, dla którego ochrony zorganizowano spotkanie w Paryżu. Nie mniej niepokojąca jest również nieobecność strony ukraińskiej na negocjacjach prowadzonych w Rijadzie między USA a Rosją. To potęguje obawy Kijowa przed tajnymi porozumieniami, które, mimo zapewnień kanclerza Niemiec Olafa Scholza, mogłyby zostać przyjęte bez udziału Ukrainy i wbrew jej interesom. W próbie usunięcia usterek, Macron zwołał drugą rundę szczytu paryskiego w środę. Tym razem skład był znacznie bardziej reprezentatywny: 19 przywódców państw i rządów z państw członkowskich UE i NATO, w tym Norwegii, Litwy, Estonii, Łotwy, Czech, Grecji, Finlandii, Rumunii, Szwecji, Belgii i Kanady. W wyraźnej próbie umocnienia przywództwa Francji w europejskim bezpieczeństwie, Emmanuel Macron ogłosił zamiar przeprowadzenia rozmów ze wszystkimi przywódcami 27 państw członkowskich UE do końca tygodnia.

Osłabienie więzi transatlantyckich. Nowa rzeczywistość?

Szczyty w Paryżu odbywają się na tle ochłodzenia relacji między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Jest to widoczne zwłaszcza po konferencji monachijskiej, gdzie wiceprezydent USA J. D Vance wygłosił ostre przemówienie pod adresem UE. W połączeniu z retoryką Trumpa, zmusza to europejskich liderów do poważnego rozważenia nowej konfiguracji bezpieczeństwa oraz przyszłej roli UE i NATO. Zrozumienie, że przyszłość Europy bezpośrednio zależy od wyników wojny rosyjsko-ukraińskiej, skłoniło liderów krajów do zadeklarowania długoterminowego wsparcia dla Ukrainy, rozszerzenia dostaw wojskowych i pomocy gospodarczej, wzmocnienia wysiłków dyplomatycznych na rzecz osiągnięcia trwałego pokoju bez ustępstw wobec Ukrainy i, co równie ważne, jedności Europy oraz wspólnej polityki zagranicznej.

W środę prezydent Litwy Gitanas Nausėda zaproponował plan, który mógłby stanowić podstawę strategii UE dla Ukrainy i bezpieczeństwa regionalnego. Składa się on z pięciu punktów:

  1. Zwiększenie presji sankcyjnej na Rosję, w tym całkowity embargo na rosyjski gaz i ropę.
  2. Aktywne zaangażowanie sojuszników spoza Europy, szczególnie w regionie Azji i Pacyfiku, w celu wzmocnienia koalicji antyrosyjskiej.
  3. Przyspieszenie wsparcia wojskowego dla Ukrainy, w tym dostaw rakiet dalekiego zasięgu i nowoczesnych systemów obrony powietrznej.
  4. Rozwój europejskich zdolności obronnych w celu zmniejszenia zależności od USA w kwestiach bezpieczeństwa.
  5. Zaostrzenie kontroli nad krajami, które pomagają Rosji unikać sankcji, w tym państwami Azji Centralnej.

Czas na zdecydowane działania

Europa stoi przed poważnymi wyzwaniami: Rosja kontynuuje swoją agresję, USA wykazują coraz większą nieprzewidywalność, a stare mechanizmy bezpieczeństwa zawodzą. Ukraina jest nie tylko ofiarą rosyjskiej agresji, a wręcz jest gwarancją istnienia Europy. Porażka Kijowa lub kompromis narzucony przez Moskwę otworzyłby drogę do dalszej ekspansji Kremla, do jeszcze bardziej destrukcyjnej wojny, która prawdopodobnie rozlałaby się poza kontynent. W związku z tym, Europa potrzebuje nie tylko polityków z ambicjami, ale prawdziwych liderów, którzy będą w stanie zjednoczyć kontynent, zbudować jasną strategię i uczynić Europę niezależnym graczem geopolitycznym. Czy Emmanuel Macron jest takim liderem?

Na razie inicjatywy prezydenta francji mające na celu wzmocnienie europejskiego bezpieczeństwa wyglądają bardziej, jak próby utrzymania własnej pozycji politycznej, niż spójna strategia. Kwestia stworzenia jednolitej europejskiej armii, którą francuski prezydent podnosił kilkukrotnie, pozostaje deklaracją, niepopartą realnymi krokami. Na razie widzimy odwrotny efekt, który działa na korzyść Putina: od prób Macrona przekonania Putina do oddzielnych negocjacji w Paryżu, które mają przeciwny, dezintegrujący wpływ na całą Unię Europejską. Czy Paryż jest w stanie odwrócić trend kryzysu politycznego i gospodarczego we Francji i skutecznie prowadzić Europę do zjednoczonej doktryny obronnej oraz solidnego wsparcia dla Ukrainy? A może Europa będzie musiała szukać nowych liderów, którzy potrafią nie tylko mówić o jedności, ale także działać zdecydowanie? Odpowiedzi na te pytania mogą zadecydować o przyszłości całego kontynentu.

Czytaj też:
Frexit? Francja porzuca Afrykę

Źródło: DoRzeczy.pl / fakti.bg
Czytaj także