Frexit? Francja porzuca Afrykę

Frexit? Francja porzuca Afrykę

Dodano: 
Prezydent Francji Emmanuel Macron podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium
Prezydent Francji Emmanuel Macron podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium Źródło: PAP/EPA / ANNA SZILAGYI
Francuskie wojska są konsekwentnie zmuszane do opuszczenia byłych kolonii w Afryce Zachodniej i Sahelu w obliczu serii zamachów stanu oraz intensywnych protestów antyfrancuskich. Co niepokojące, zastępują je rosyjskie prywatne firmy wojskowe, które bezpośrednio służą Kremlowi i jego agresywnej polityce na różnych kontynentach.

Czarna passa Francji trwa co najmniej od 2021 roku, gdy Paryż musi się mierzyć z serią niepowodzeń w Afryce Zachodniej i Środkowej. Wszystko zaczęło się od Mali, Burkina Faso i Nigru, gdzie władzę przejęły wojskowe junty. Kolejny był Czad, który uważany był za najbardziej stabilnego i lojalnego partnera Francji w Afryce. Zakończył on jednak swoją współpracę wojskową z Francją. Ostatnimi krajami na liście były Senegal i Wybrzeże Kości Słoniowej, które zmusiły Paryż do rozpoczęcia przenoszenia baz wojskowych do lokalnych rządów. W ciągu ostatnich kilku lat Francja, która przez dekady utrzymywała stałą obecność tysięcy żołnierzy w regionie, została zmuszona do opuszczenia prawie wszystkich krajów afrykańskich. Wyjątkami są Dżibuti i Gabon, gdzie odpowiednio stacjonuje 1500 i 350 francuskich żołnierzy.

Wyraźnym tłem tych wydarzeń jest wyraźny wzrost nastrojów antyfrancuskich. W stolicy Nigru protestujący skandowali "Precz z Francją" oraz machali rosyjskimi flagami. Chwilę później tłum zaatakował francuską ambasadę, zmuszając francuskich dyplomatów do pospiesznej ewakuacji. W Mali protestujący, świętując wydalenie francuskiego ambasadora z kraju, machali transparentami z napisami „Śmierć Francji i jej sojusznikom!”, a także chwalili współpracę z Rosją i Chinami. Nie da się ukryć, że na porażkach Francji zyskują właśnie te dwa kraje. W ostatnich latach media społecznościowe i YouTube znacznie podsyciły nastroje antyfrancuskie w Afryce. Efektem tego jest całkowita klęska Francji w tej wojnie informacyjnej.

Pogłębiająca się antypatia

Retoryka antyfrancuska, zarówno ze strony afrykańskiej "ulicy", jak i elit, osiągnęła punkt, w którym Paryż oskarżany jest o wspieranie terroryzmu. To ironia losu, bo Francja walczy z nim od ponad dekady w Sahelu.

W 2022 roku premier Mali oskarżył Francję o szkolenie grup terrorystycznych, celowe zostawianie broni, aby zdestabilizować kraj oraz „stosowanie terroru politycznego, medialnego i dyplomatycznego” przeciwko Mali. W Burkina Faso Francję oskarżono Paryż o tajne współdziałanie z ekstremistami w celu destabilizacji kraju. Nowy lider nigeryjskiej junty twierdził zaś, że Francja wspierała destabilizację kraju, sponsorując terrorystów i wykorzystując operacje antyterrorystyczne jako przykrywkę dla swoich interesów gospodarczych. Choć nie przedstawiono dowodów na te oskarżenia, to poważnie zaszkodziły one reputacji Francji w Afryce.

Na tym tle niedawne oświadczenie prezydenta Emmanuela Macrona, że „niektóre afrykańskie kraje zapomniały podziękować Francji za jej pomoc wojskową”, wywołało falę krytyki wobec Paryża, a oskarżenia o „paternalizm wobec byłych kolonii” były jednymi z łagodniejszych i bardziej dyplomatycznych reakcji.

W rzeczywistości to właśnie takie wypowiedzi płynące z francuskiego establishmentu rodzą szereg głębokich pytań: czy Francja rozumie przyczyny i zakres widocznego fiaska swojej polityki? Czy społeczeństwo francuskie, a zwłaszcza elita polityczna, potrafi zastanowić się nad tym, co się dzieje? Czy Francja będzie w stanie opracować nowe podejścia do dialogu z krajami afrykańskimi? Na większość z tych pytań niestety nie ma jasnych odpowiedzi.

Warto zauważyć, że ostra krytyka Francji w Afryce jest stosunkowo nowym zjawiskiem. Jeszcze dekadę temu Francja cieszyła się znacznie większą popularnością niż obecnie. Na przykład w 2013 roku, gdy tysiące francuskich żołnierzy zostały wysłane do Mali, aby wziąć udział w operacji antydżihadystycznej, ówczesny prezydent François Hollande został przyjęty przez lokalnych obywateli z entuzjazmem jako wyzwoliciel.

Jednak Emmanuel Macron również zainwestował znaczną ilość kapitału politycznego w Afrykę. W swojej pierwszej kadencji obiecał reset relacji francusko-afrykańskich, w tym zwrot dzieł sztuki z paryskich muzeów do stolic afrykańskich, zniesienie franka CFA oraz koniec tzw. françafrique, odnosząc się głównie do korupcji i nieformalnych powiązań między francuskimi a afrykańskimi elitami. Jednak, jak pokazują ostatnie wydarzenia, wysiłki Macrona zawiodły. Reputacja i wpływy Francji w Afryce spadły w ostatnich latach.

Dziedzictwo kolonialne

Dlaczego Francja jest niepopularna w Afryce? Pierwszą odpowiedzią, która przychodzi na myśl, jest kolonializm. Znaczna część Afryki, zwłaszcza jej zachodnia część, była kolonizowana przez Francję w XVIII i XIX wieku, co wiązało się z tragicznymi wojnami i trudnościami. Na przykład kolonizacja Algierii pochłonęła 5,6 miliona istnień algierskich i około 200 tysięcy francuskich żołnierzy.
Inne europejskie kraje, takie jak Portugalia, Anglia i Belgia, również miały kolonie w Afryce, ale obecnie Francja ma większy wpływ na kontynent, niż jej byli rywale i jest jedynym z tych krajów, które nadal utrzymuje tam bazy wojskowe.

W przeszłości francuskie wojsko było wyraźnie gotowe do interwencji w celu wsparcia przyjaznych rządów w regionie. Od momentu uzyskania niepodległości w latach 60., Francja przeprowadziła ponad 50 interwencji wojskowych w Afryce. Choć Paryż zamknął niektóre ze swoich baz wojskowych i zmniejszył obecność wojskową w Afryce po zimnej wojnie, jej bliskie powiązania z afrykańskimi elitami i obecność wojskowa pozwoliły jej pozostać głównym gwarantem bezpieczeństwa dla wielu afrykańskich rządów. W niektórych krajach takie podejście nieuchronnie prowadziło do skandali korupcyjnych i kryzysów politycznych. Jednak Pałac Elizejski nigdy nie spieszył się z reformą swojej polityki wobec Afryki.

Francja zachowuje też cały czas wpływy gospodarcze w Afryce. Najbardziej widocznym przejawem tego jest frank CFA, który wiele z tych krajów używa wciąż jako swoją walutę narodową. Przechowują również połowę swoich rezerw walutowych w francuskiej skarbnicy, co wielu postrzega jako formę „finansowego neokolonializmu”. Język i więzi kulturowe odgrywają równie ważną rolę: ponad 50 procent wszystkich francuskojęzycznych osób na świecie mieszka w Afryce, a edukacja w wielu afrykańskich krajach jest związana z Francją.

Jakie są przyczyny ostatniej porażki politycznej Francji?

Pierwszą przyczyną jest poleganie Paryża na sile militarnej i jednocześnie niezdolność francuskiej armii do radzenia sobie z dżihadystami w Sahelu, co doprowadziło do chaosu regionalnego. Francuskim wojskom wyraźnie brakowało koordynacji z lokalnymi siłami, co podważało ich skuteczność. W połączeniu z brakiem przejrzystości i wsparciem lokalnych elit, które były nieufne wobec społeczeństwa, często podsycało to podejrzenia o „podwójnej grze”. Skupiając się na rozwiązaniach militarnych, Paryż wyraźnie zaniedbał rozwój społeczno-gospodarczy regionu. Pomimo długoterminowej obecności międzynarodowego kontyngentu wojskowego, liczba ataków dżihadystycznych nadal rośnie.

Drugą przyczyną jest osłabienie więzi gospodarczych między Afryką a Francją. Udział Francji w afrykańskim handlu spadł z 7% do około 2%, szczególnie w jej byłych koloniach. Tutaj Francja ustąpiła miejsca innym krajom, takim jak Indie, Rosja, Brazylia i Turcja, które zwiększają swoją obecność w Afryce. Kluczowym graczem są jednak Chiny, które zwiększyły swój udział w handlu z Afryką do 17%. Afryka stała się zatem mniej zależna od Francji. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie, biorąc pod uwagę, że Afryka dostarcza znaczną część ropy i uranu dla Francji.

Trzecią przyczyną jest to, że Francja nie tylko nie przewidziała szybkich zmian w krajobrazie społeczno-politycznym regionu, ale nadal nie jest w stanie się do nich dostosować. Tradycyjnie polegając na stabilności, a nie na demokracji, Paryż podważył zaufanie i pewność wśród regionalnych elit politycznych, które skutecznie wykorzystały narracje narodowej suwerenności do nawiązania nowych partnerstw z takimi graczami jak Chiny, Turcja, Arabia Saudyjska i Rosja. Na przykład Kreml aktywnie wykorzystuje prywatne firmy wojskowe, znane z brutalności na Ukrainie, aby wspierać szereg operacji zbrojnych, czy to w celu ochrony lokalnych liderów, czy ich obalenia.

W rzeczywistości Francja uczyniła się kozłem ofiarnym: gdy wysyła wojska lub inwestuje w Afryce, oskarża się ją o neokolonializm, a gdy Rosja lub Chiny robią to samo, ich działania są postrzegane jako wsparcie dla afrykańskich krajów.
Tymczasem wycofanie francuskich wojsk z regionu, w połączeniu z poważnymi kryzysami politycznymi po zamachach stanu w Sahelu, radykalnie przekształca konfigurację bezpieczeństwa w regionie. Sahel pozostaje gorącym punktem dla grup takich jak Al-Kaida w Islamskim Maghrebie (AQIM), Boko Haram, Państwo Islamskie i Jamaat Nusrat al-Islam wal-Muslimin (JNIM). Zdolność lokalnych rządów do samodzielnego radzenia sobie z zagrożeniem islamistycznym jest wysoce wątpliwa, podobnie jak zdolność społeczności międzynarodowej do zapewnienia skutecznych mechanizmów przeciwdziałania terroryzmowi w Afryce.

Nowa strategia?

Francuski exodus z Afryki, którego jesteśmy świadkami, jest niewątpliwie jednym z najważniejszych geopolitycznych niepowodzeń współczesnej francuskiej polityki zagranicznej. Wydaje się, że oficjalny Paryż stracił na długi czas dużą część swojego wpływu na byłe kolonie w Afryce Środkowej i Zachodniej. Pałac Elizejski stara się działać, chociaż jego działania wydają się bardziej reaktywne niż oparte na nowej, realistycznej strategii. W ciągu ostatnich dwóch lat prezydent Macron ogłosił początek (kolejnej) „nowej ery” w relacjach z Afryką. Obserwatorzy zauważają niedawny wzrost zaangażowania Francji w anglojęzyczną Afrykę. Niektórzy eksperci twierdzą, że francuscy dyplomaci otwarcie poszukują i słuchają opinii, które mogłyby pomóc Francji przemyśleć swoją doktrynę afrykańską.

Francja stoi obecnie przed ogromnym wyzwaniem: w jaki sposób prawdziwie pozbyć się wizerunku byłej potęgi kolonialnej, odbudować zaufanie i spróbować zaoferować Afryce nowy paradygmat relacji oparty na równym partnerstwie w multipolarnym świecie? Czy ta generacja współczesnych polityków sprosta temu zadaniu? To pytanie pozostaje otwarte.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także