To znaczy nie zakończy się ani, jak można by oczekiwać, jasną i jednoznaczną decyzją Kijowa zezwalająca na ekshumację zwłok Polaków pomordowanych na Wołyniu wskutek działań Ukraińców podczas drugiej wojny światowej, ani też żadnym poważnym gestem ze strony polityków z Kijowa, potępiającym i odcinającym się od kultu zbrodniarzy. Do tej grupy należy zaliczyć tak Stepana Banderę, jak innych ideologów i przywódców radykalnego skrzydła ukraińskich nacjonalistów. Gorzej, że również nie wiadomo, jaka będzie ranga uroczystości w Polsce. Być może się mylę, być może nastąpi cud, ale na razie trzeba być realistą, nie ma oznak przebudzenia.
Przeciwnie. O tym, co nas czeka, najlepiej zdaje się świadczyć dziwna wymiana zdań między prezydentem Andrzejem Dudą a księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, kapelanem rodzin wołyńskich.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.