Ksiądz z żoną i dziećmi – obraz, który nie mieści się nie tylko w wyobraźni polskich katolików, lecz także w ogóle w tradycji Kościoła łacińskiego. A jednak katoliccy reformiści intensywnie dążą do wprowadzenia zmian w celibacie kapłańskim – i to już od wielu dziesięcioleci. Ich apetyty znacząco wzmocnił św. Paweł VI, kiedy w 1967 r. dokumentem „Sacrum diaconatus ordinem” wprowadził możliwość wyświęcania żonatych mężczyzn na diakonów stałych. W latach 1971–1975 obradował w Niemczech Synod Würzburski. Zgromadzeni na nim biskupi i świeccy zażądali m.in. możliwości udzielania żonatym święceń kapłańskich. Ich zdaniem mężczyźni, którzy nadają się do tego, by zostać diakonami stałymi, mogliby równie dobrze być zwyczajnymi księżmi. Papieże negatywnie ocenili niemiecką propozycję. Reformiści na wiele lat stracili widoki na realizację swoich oczekiwań. W 2009 r. Benedykt XVI ogłosił konstytucję „Anglicanorum coetibus”, którą ustanowił specjalne ordynariaty personalne dla anglikanów chcących wstąpić do Kościoła katolickiego. Spowodowało to krótkotrwały powrót dyskusji o poluzowaniu celibatu, bo w Kościele zaczęła pojawiać się większa liczba byłych anglikańskich żonatych pastorów, którzy – zgodnie z zarządzeniami św. Pawła VI z encykliki „Sacerdotalis caelibatus” z 1967 r. – mogli przyjmować święcenia, nie rezygnując z życia w małżeństwie. Papież Ratzinger nie miał jednak zamiaru wprowadzania jakichkolwiek zmian w celibacie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.