Minister był pytany w Polsat News o sytuację na stacjach paliw w Polsce i oskarżenia formułowane przez część ekspertów i polityków pod adresem Orlenu o sztuczne zaniżanie cen benzyny i diesela przed wyborami.
– Wcześniej się opozycji nie podobały wysokie ceny paliwa, teraz się im nie podobają niskie ceny paliwa. Wcześniej mówili, że fuzja Orlenu i Lotosu nic nie da, teraz okazuje się, że daje. Cokolwiek rząd nie zrobi to opozycja uważa, że jest źle. Mają takie prawo oczywiście – powiedział.
Na uwagę, że ceny paliw na światowych giełdach rosną i osłabia się złoty, a mimo to na stacjach w Polsce ceny maleją, co powoduje braki paliwa, rzecznik rządu odpowiedział, że "jeżeli mamy koncern, który jest spółką Skarbu Państwa, to jego zadaniem jest też buforowanie wstrząsów na rynkach międzynarodowych, jeżeli chodzi o ceny".
Rzecznik rządu: Robi się zarzut z tego, że ceny paliw spadają
Zwrócił uwagę, że to jest przykład kolejnej różnicy w podejściu do tego problemu między rządem Zjednoczonej Prawicy a przedstawicielami opozycji. – Na przykład pan (Ryszard) Petru mówi, że chciałby sprywatyzować Orlen i jeszcze kilka banków. I wtedy komu by pozostawił decyzje o tym, gdzie przenosić ciężary tego typu wstrząsów? – pytał rzecznik rządu.
Według niego, "gdyby to był kapitał niemiecki, to ceny byłyby tu wysokie, a w Niemczech zbuforowane, po to, żeby tam nie robić wstrząsów". – To jest właśnie ta różnica. Kapitał ma narodowość – podkreślił.
– Rozumiem, jakbym się tłumaczył dzisiaj z wysokich cen. Ale robienie zarzutu z czegoś, że na przykład ceny spadają w jakimś obszarze? Jestem trochę zaskoczony. Rozumiem, że opozycja może w to uderzać, bo to nie jest dla nich korzystne, kiedy pokazujemy, że duży koncern multienergetyczny jest jednak wartością, a nie problemem – powiedział Mueller.
Czytaj też:
Petru: Orlen sztucznie zaniża ceny na stacjach. Koncern odpowiada