Ruchniewicz: Konfederacja będzie strzec interesów Polski i Polaków

Ruchniewicz: Konfederacja będzie strzec interesów Polski i Polaków

Dodano: 
Diana Ruchniewicz
Diana Ruchniewicz 
Konfederacja będzie strzec interesów Polski i Polaków jeszcze skuteczniej, bo zyskuje poparcie wyborców i stworzy duży klub. Można być partią opozycyjną i mieć wpływ na politykę pozostałych ugrupowań. Taki jest właśnie efekt Konfederacji – mówi DoRzeczy.pl Diana Ruchniewicz, kandydatka startująca z list Konfederacji w Warszawie z poparciem Grzegorza Brauna.

DoRzeczy.pl: W dobie lockdownów organizowała pani grupy na demonstracje w Warszawie w ramach obywatelskiego sprzeciwu. Chociaż "covidoza" już przeminęła, to jednak nie udało się rozliczyć polityków odpowiedzialnych za szereg bezprawnych działań. Czy uważa pani, że winni ostatecznie unikną kary?

Diana Ruchniewicz: Czas covidozy był czasem sprawdzianu dla społeczeństwa, ale również czasem sprawdzianu naszych znajomości oraz więzi rodzinnych. Jedni bezgranicznie ufali przekazowi z telewizora, inni mieli wątpliwości, ale pod presją rodziny i znajomych poddali się zmasowanej nagonce, natomiast pozostali – wytrwali do końca i nie skorzystali z narzucanych dobrodziejstw. Wytrwałość, siła, przekonanie, że słusznie czynimy, że kiedyś okaże się, że to my mieliśmy rację, była łatwiejsza w grupach osób podobnie myślących i podobnie postępujących. W tym czasie marsze, spotkania w mniejszych grupach i wzajemne dzielenie się wiedzą były dla nas nieocenione.

Wśród rządzących nie było osób, które chociaż starałyby się poznać nasze stanowisko. Nikt z rządu nie może się wylegitymować jakimkolwiek racjonalnym działaniem. PiS, KO, Lewica, PSL czy Hołownia 2050 prześcigały się w pomysłach na ograniczanie praw obywatelskich Polakom. Jak więc te wszystkie ugrupowania miałyby próbować rozliczyć czas covidozy? Może jest szansa na rozliczenie najbardziej spektakularnych oszustw, ale to kropla w morzu. Przypomnę, że w czasie covidozy zostały uchwalone bezprawne przepisy, a PiS dodatkowo próbował przepchnąć ustawę o braku odpowiedzialności urzędników za ich szkodliwe działania. Szansą na rozliczenie bezprawia jest wygrana Konfederacji, jednakże uzyskanie wielu mandatów da nam znacznie większe możliwości egzekwowania prawa. Liczy się każdy mandat, każde ręce do pracy dla Polski i Polaków.

Jednym z pani postulatów jest odrzucenie tzw. traktatu pandemicznego Światowej Organizacji Zdrowia. Dlaczego Polska powinna sprzeciwić się temu pomysłowi? Co jest w nim najgroźniejszego?

WHO to organizacja finansowana ze środków różnych fundacji, koncernów farmaceutycznych oraz innych firm, m.in.: GlaxoSmithKline, Novartis AG, Fundacji Gatesów czy George’a Sorosa. Ci "filantropi" nie robią tego przecież za darmo. WHO przygotowuje wytyczne, dzięki którym ich darczyńcy z nawiązką odzyskują zainwestowane środki. „Filantropi” WHO w imię szerzenia opieki zdrowotnej w ubogich krajach Afryki testowali swoje szczepionki z bardzo dużym negatywnym skutkiem dla nieświadomej ludności. Obecnie WHO oraz ponad 190 krajów jest w trakcie opracowywania tzw. traktatu pandemicznego, który przekazywałby politykę zarządzania ochroną zdrowia w trakcie pandemii w obce ręce.

Nie ma na to mojej zgody, gdyż Polacy w demokratycznych wyborach wybierają członków parlamentu, a następnie powoływany jest premier do utworzenia rządu. WHO nie jest z wyboru Polaków, więc nie może zastępować naszych władz. Ponadto w przypadku bezprawnych działań rząd zwalałby winę na WHO i w jeszcze mniejszym stopniu czułby się odpowiedzialny za skutki realizowanych dyspozycji.

Bardzo interesuje się pani tematyką zdrowotną i wskazuje m.in. na problem używania glifosatu w rolnictwie. To raczej rzadko podnoszony postulat wyborczy. Czy rzeczywiście jest to aż tak palący problem?

Moje zainteresowanie przekazem spoza mainstreamu zaczęło się właśnie od żywności. Glifosat jako środek działający zarówno na chwasty dwuliścienne, jak i jednoliścienne oraz środek do suszenia np. rzepaku jest bardzo często stosowany w rolnictwie w Polsce. Przykładowo w Niemczech jest zakazany już od wielu lat. Problem z glifosatem jest taki, że przede wszystkim rujnuje niezbędne dla naszego życia bakterie jelitowe, co w efekcie prowadzi do wielu chorób, m.in. tych zwanych chorobami cywilizacyjnymi. Wycofanie glifosatu jest koniecznością, natomiast na pewno ze środowiskiem rolników należy przedyskutować i ustalić sposób wycofania tak, aby nie obciążyć ich wszystkimi kosztami tej niezbędnej zmiany. Docelowo wycofanie glifosatu wpłynie na poprawę zdrowia Polaków oraz zmniejszenie kosztów działania opieki zdrowotnej, więc bilans na wielu płaszczyznach będzie dodatni. Po uzyskaniu mandatu posła chciałabym w sprawie glifosatu i ogólnie jakości żywności współpracować z osobami, które od lat są twarzami takich działań.

Jednym z najnowszych projektów globalistów jest agenda C40 Cities. Jej wdrażanie zaakceptował już prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Jednak docelowo plan miałby objąć wszystkie europejskie miasta, prawda?

Nie sądzę, żeby twórcy takiego pomysłu jak C40 Cities chcieli ograniczyć się do miast, a tym bardziej tylko 100 miast. Zapewne docelowo chcieliby objąć nim cały tzw. zachodni świat, więc od samego początku budowania i propagowania tej koncepcji trzeba się temu wyraźnie przeciwstawiać. Do podstawowych założeń C40 Cities należy docelowe ograniczenie konsumpcji, a m.in.: 16 kg mięsa na osobę rocznie, 90 kg nabiału rocznie, 8 sztuk nowych ubrań na rok, podróż samolotem raz na 2 lata na osobę, 190 samochodów na 1000 osób itd. Ten projekt globalistów oczywiście ich by nie dotyczył. W Polsce twarzą C40 Cities jest Rafał Trzaskowski, ale nie mamy się co łudzić, że Mateusz Morawiecki, zachwycony ideami Juwala Harariego i jeszcze jako prezes banku mówiący o ograniczaniu potrzeb ludzi do miski ryżu, będzie realizował inną politykę. Podobnie jak w przypadku bezprawia w czasie kowidozy jedynie Konfederacja może zakończyć te działania i dokonać rozliczeń, jeśli doszło do nieprawidłowości. Tylko my niezmiennie przeciwstawiamy się w Sejmie wszelkim ograniczeniom praw obywatelskich.

Czy pani zdaniem w tegorocznej kampanii wyborczej możemy mówić o „efekcie Konfederacji”?

Chciałabym na wstępie zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie partie polityczne, nawet PO, Lewica czy partia Szymona Hołowni, posługują się w kampanii wyłącznie polskimi barwami. Nikt z nich nie ośmielił się wymachiwać flagą Unii Europejskiej! To wielki sukces środowisk patriotycznych, na który niewątpliwy wpływ miały takie czynniki, jak organizowany od wielu lat Marsz Niepodległości, obrona roli Polski jako gospodarza przez polityków Konfederacji oraz zapoczątkowana przeze mnie 2 maja 2022 r. akcja "Biało-czerwonej Cześć!". Zgodnie z przewidywaniami szefowie PO nie milkną w zachwytach nad "Marszem miliona serc". Niezależnie od tego, ile pustych serc na klapach uczestników pojawiło się na marszu, należy przyznać, że jest to sukces Polaków. Polaków, którzy po latach indoktrynacji przez środowiska antypolskie, od lat 90. XX wieku szerzących pedagogikę wstydu w odniesieniu do naszej historii, teraźniejszości oraz cech narodowych, zmusili „Europejczyków” czy „technokratów” do uznania polskich barw narodowych. Przez lata środowisko Unii Wolności, a obecnie Platformy Obywatelskiej znajdowało dla swoich wyznawców ideały, do których my, Polacy, mieliśmy dążyć, a które to miały być dla nas na zawsze nieosiągalne z uwagi na ścianę wschodnią, zaścianek głosujący na PiS, „Januszy”, ludzi prostych i niewykształconych.

W 2019 roku na rynku politycznym pojawiła się nowa partia – Konfederacja. Skupiła ona trzy środowiska/partie polityczne: Partię KORWiN (obecnie Nowa Nadzieja), Ruch Narodowy oraz Konfederację Korony Polskiej. Konfederacja, której członkowie i działacze w większości są ludźmi młodymi, wykształconymi, mieszkającymi w średnich i dużych miastach, nie pasowała do stereotypów narzuconych działaczom i wyborcom PO. Piewcą pedagogiki wstydu trudno było wrzucić Konfederatów do szuflady przygotowywanej przez lata dla PiS. Konfederacja od początku okazywała szacunek dla barw i symboli narodowych, do wiary katolickiej i cywilizacji łacińskiej. To przywiązanie konfederatów do tradycyjnych wartości miało wpływ na nasz stosunek do działań polskiego rządu podczas domniemanej pandemii oraz podczas nasilenia konfliktu na Ukrainie w lutym 2022 roku, trwającego zresztą od 2014 roku. Zawsze interes Polski i Polaków był dla nas na pierwszym miejscu, tak jak i nasze barwy i symbole narodowe. Nie flagi Unii Europejskiej czy Ukrainy, tylko nasze, biało-czerwone. Marsz miliona serc jest zatem w pewnym sensie sukcesem Konfederacji, ze szczególnym uwzględnieniem Konfederacji Korony Polskiej, której prezesi oraz członkowie pozostali wierni biało-czerwonej niezależnie od zawirowań na scenie europejskiej. Wszyscy dostosowali się do Konfederacji, choć w Sejmie była tylko kołem.

W ostatnim czasie opinię publiczną rozgrzewały dwa tematy związane z imigracją. Z jednej strony kryzys na granicy z Białorusią, a z drugiej strony – afera wizowa. Jak Konfederacja spogląda na tę problematykę?

Podobnie jak z ochroną barw narodowych – Konfederacja była i jest za ochroną polskich granic i utrzymaniem państwa narodowego. Konfederacja jako jedyna ma określony program polityki imigracyjnej, który przewiduje m.in. likwidację socjalu, wprowadzenie limitów napływu przybyszów czy dekoncentrację imigracji. Osobiście dodałabym jeszcze zakaz używania wszelkich symboli OUN-UPA na terenie Polski oraz związane z tym kary, tak jak np. w przypadku symboliki faszystowskiej. Postawa PiS? Imigracja nielegalna NIE, ale „legalna” z wizą zakupioną na azjatyckim bazarku już TAK. A w przypadku KO? Imigracja nielegalna TAK, ale „legalna” w wykonaniu MSZ już NIE. W zestawieniu z tymi „programami” konsekwentne stanowisko Konfederacji daje naszym wyborcom poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji.

W kolejnej kadencji Konfederacja będzie strzec interesów Polski i Polaków jeszcze skuteczniej, bo zyskuje poparcie wyborców i stworzy duży klub. Można być partią opozycyjną i mieć wpływ na politykę pozostałych ugrupowań. Taki jest właśnie efekt Konfederacji! Niech zapoczątkowana przeze mnie 2 maja 2022 r. akcja "Biało-czerwonej Cześć!" dotrze pod strzechy wszystkich domów i instytucji w Polsce i nigdy ich już nie opuszcza. Jedyne i oczywiste są barwy ojczyste.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także