Tożsamość osoby

Dodano: 
Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej w Laskach
Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej w Laskach Źródło: Wikimedia Commons
Z Izabelą Szwarocką, niewidomą od urodzenia absolwentką Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Laskach rozmawia Katarzyna Cichosz.

Katarzyna Cichosz: Skąd pani wie, że świeci słońce?

Izabela Szwarocka: Są osoby niewidzące, które mają poczucie światła. Ja doświadczam słońca wyłącznie w postaci ciepła. Natomiast jeśli słońce bardzo świeci, to odczuwam coś w rodzaju światłowstrętu. Nie mam gałek ocznych, ale mogę mieć jakieś szczątkowe nerwy wzrokowe. Podobnie jest, kiedy fryzjer suszy mi włosy – lecą mi łzy i mam zaciśnięte oczodoły.

Jak uczyła się pani czytać?

Trafiłam do Lasek, kiedy miałam cztery i pół roku. W drugiej grupie starszaków dowiedzieliśmy się, że dostajemy tzw. suwaki – to był prostokąt, w który wsuwane były małe prostokąciki. Miały imitować sześciopunkt, który jest podstawą alfabetu brajlowskiego. W te prostokąciki wkładaliśmy kołeczki, które pokazywały nam literki. Pani mówiła np., że mamy ułożyć punkcik pierwszy i trzeci. Potem uczyliśmy się literek, które zawierają punkt piąty, czyli na przykład literki: w, r, n. Pamiętam, że w tej nauce była systematyka, najpierw kombinacji było niewiele, potem robiło się ich coraz więcej. Uczyliśmy się w ten sposób koncentrować. Obecnie dzieci uczą się inaczej niż ja wtedy. W szkole podstawowej poznawaliśmy literki seriami, to właśnie bł. Matka Czacka opracowała polski alfabet z francuskiej wersji alfabetu Ludwika Braille’a. W drugiej klasie podstawówki już sami zaczęliśmy wypożyczać książki z biblioteki.

Cały wywiad dostępny jest w 43/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także