Trzy partie opozycyjne: Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica, toczą rozmowy w sprawie składu przyszłego rządu. O chęć objęcia stanowiska ministra sprawiedliwości został w piątek zapytany były Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Adam Bodnar, który dostał się do parlamentu z ramienia Paktu Senackiego opozycji.
Bodnar ministrem sprawiedliwości?
Senator potwierdził, że ma w tej sprawie umówione spotkanie z Donaldem Tuskiem. – W najbliższych dniach. Zobaczymy, co z tego spotkania wyjdzie. To się teraz wszystko decyduje. To jest decyzja, która należy do Koalicji Obywatelskiej. Ja mogę wykonywać różne zadania związane z naprawą praworządności i w rządzie, i w Senacie. Jestem do dyspozycji – zapowiedział Bodnar w wywiadzie dla Polsat News, dodając, że jest sporo do zrobienia.
Dopytywany odparł, że kwestie sprawiedliwości leżą w obszarze jego dotychczasowej pracy. – Już to mówię od jakiegoś czasu, jestem do dyspozycji. Nie po to przez tyle lat czy to kształciłem studentów, czy zajmowałem się różnymi kwestiami dotyczącymi ochrony praw człowieka i praworządności, żeby teraz mówić, że w tym kluczowym momencie to mnie nie interesuje, żeby się nie zaangażować w odbudowywanie tego, co jest do zrobienia w Polsce – mówił dalej.
Bodnar: Trzech sędziów w TK to dublerzy
W dalszej części rozmowy prawnik był pytany m.in. o kwestię Trybunału Konstytucyjnego.
– Oczywiście zmiana ustawowa byłaby bardzo potrzebna, zresztą jest przygotowany projekt ustawy przez organizacje społeczeństwa obywatelskiego pod wodzą Fundacji Batorego. Natomiast wydaje mi się, że najważniejsza rzecz to doprowadzić do tego, aby jednak w którymś momencie ta większość składu Trybunału Konstytucyjnego budziła zaufanie publiczne – powiedział Adam Bodnar.
– Trzech sędziów nie jest sędziami TK, ma status tzw. sędziów-dublerów i to środowisko prawnicze powtarza do znudzenia od 2016 roku. Tutaj w tym przypadku nie ma innego instrumentu, jak uchwała Sejmu. Co więcej, to byłoby też wykonanie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – dodał były RPO.
Bodnar: Nie chodzi o czystkę
Były RPO zastrzegł, że "nie chodzi o czystkę" w sądownictwie, ani pozbawianie statusu sędziego. Jak tłumaczył rzecz w tym, by ci, którzy uzyskali nominacje niezgodnie z procedurą, wrócili do instancji, z których przyszli.
– Mamy różne kategorie sędziów. Mamy osoby, które są absolwentami Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury i tych osób jest stosunkowo sporo, bodajże 700. (…) Oni nie mieli wyboru. Skończyli szkołę i nie mogli powiedzieć: a my byśmy chcieli mieć nominacje od tej starej Krajowej Rady Sądownictwa, bo jej już nie było. Od 2018 roku ona nie istniała. W związku z czym ich status jest myślę, że dość jasny i po prostu trzeba ustawowo zatwierdzić ich nominacje – powiedział senator.
– Mamy też osoby, które miały wybór. Powiedziały – okej, chciałbym zostać sędzią wyższej instancji sądu okręgowego, apelacyjnego. I w takim przypadku no niestety, oni podjęli decyzję, aby ubiegać się o nominację od nowej KRS, a jako sędziowie, prawnicy musieli zdawać sobie sprawę, że są wątpliwości konstytucyjne. Te wątpliwości były wyrażone przez i Sąd Najwyższy w swojej słynnej uchwale trzech połączonych izb, i przez TSUE – powiedział prof. Bodnar.
Czytaj też:
Bodnar: W nowym Sejmie powinny powstać dwie komisje śledcze