DoRzeczy.pl: Czy przed głosowaniem w sprawie wicemarszałka Senatu spodziewali się państwo, że kandydat PiS-u może zostać odrzucony?
Stanisław Karczewski: Jestem już szóstą kadencję w Senacie. Nie było takiej sytuacji, żeby klub opozycyjny wystawił kandydata i kandydat został odrzucony. Mieliśmy takie przypuszczenia, ale tylko myśląc, że to jest plan PO, żeby naszą propozycję upokorzyć. To wpisało się w plan wobec jednej, jak i drugiej izby. Pan marszałek Pęk dobrze prowadził obrady, reprezentował Senat w różnych obszarach godnie, z dużą klasą polityczną. Dla mnie osobiście to było dużym zaskoczeniem, bo pan marszałek, jak i pani marszałek Witek niczym sobie na takie postępowanie nie zasłużyli. To była chęć upokorzenia Prawa i Sprawiedliwości, chęć zagarnięcia całej przestrzeni. W tej chwili na dobrą sprawę wicemarszałek z Konfederacji jest takim listkiem figowym w tej układance. To, że nie ma w prezydium przedstawiciela największego klubu parlamentarnego w Sejmie i drugiego klubu, 34-osobowego w Senacie, to jest kuriozum, sytuacja niespotykana.
Prawdę mówiąc, pan marszałek Szymon Hołownia zapowiedział, że w Sejmie nie będzie wicemarszałka z Prawa i Sprawiedliwości, bo powiedział, że musi to być koncesjonowany, przez nich wybrany kandydat. Nie wymienił nazwiska, nie wiemy kogo oczekuje. Podejmujemy w takiej sytuacji decyzję, jeśli ona nie została uszanowana, to psuje to dobre zwyczaje parlamentarne, o których tak głośno nowy marszałek mówi. Z jednej strony mówi, a z drugiej czyni coś zupełnie przeciwnego.
Czy w pana ocenie Prawo i Sprawiedliwość, gdy emocje już opadną, powinno podjąć kolejną próbę zgłoszenia tych samych kandydatów? A może powinniście prowadzić zakulisowe rozmowy na temat innych kandydatur?
Nie będziemy prowadzili zakulisowych rozmów, chociaż takie próby były w Senacie podejmowane. Jako świeżo powołany przewodniczący klubu senackiego słyszałem od kilku senatorów z drugiej strony, którzy kandydaci na wicemarszałka byliby zaakceptowani. Powiedziałem, że takich rozmów prowadzić nie będę. Jeśli będzie taka możliwość, a jest zapowiadana, to zgłosimy ponownie kandydaturę marszałka Pęka.
Czy wyjście na wolność Włodzimierza Karpińskiego i objęcie przez niego mandatu posła do Parlamentu Europejskiego to psucie klasy politycznej w Polsce?
Mamy w tej chwili poważne zarzuty wobec panów Karpińskiego i Nowaka. Obaj są na wolności. Sprawy nie posuwają się do przodu. Pokazuje to, że wymiar sprawiedliwości działa niezwykle opieszale. Mamy sprawę pana Gawłowskiego, która też nie idzie do przodu. To sprawy, które nie mieszczą się w mojej wyobraźni, chociaż mam ją dużą. Jest sprawa marszałka Grodzkiego, który kryje się blisko tysiąc dni za immunitetem. To pokazuje, że nasza klasa polityczna nie zdaje egzaminu, jest słabej jakości. Dla mnie to niezwykle dziwne, przykre, niezrozumiałe. Tacy ludzie nie powinni brać udziału w podejmowaniu niezwykle istotnych spraw dotyczących całej Polski. Wymiar sprawiedliwości nie zadziałał. Sprawy powinny być szybciej prowadzone. Ta sytuacja – „z celi do Brukseli” pokazuje luki prawne. Nie może być sytuacji takiej, że człowiek, w stosunku do którego prokuratura wnosi o przedłużenie aresztu, to były polityk, który znowu staje się politykiem. To sytuacje, które nie powinny mieć absolutnie miejsca. To jednak źle świadczy o klasie politycznej obozu liberalno-lewicowego.
Czytaj też:
Andruszkiewicz: Środowiska prawicowe będą przez ekipę Tuska niszczoneCzytaj też:
Ozdoba: Mentzen pokazał, że popiera układ Donalda Tuska