Szef PO Donald Tusk zapowiedział, że w Sejmie istnieje większość dla postawienia przed Trybunałem Stanu prezesa Narodowego Banku Polskiego. Patrząc na sejmową arytmetykę, nie jest to niemożliwe. By Adam Glapiński stanął przed TS, 115 posłów musi złożyć wniosek do marszałka Sejmu. W przypadku prezesa NBP wystarczy, by wniosek poparła bezwzględna większość przy ustawowej liczbie posłów.
Uchwała Sejmu o pociągnięciu do odpowiedzialności powoduje zawieszenie w czynnościach osoby, której dotyczy. Jednak nie w przypadku prezesa banku centralnego. "Prezes NBP jest organem konstytucyjnym, który musi zachowywać niezależność od Sejmu. Ta niezależność jest bardzo ściśle związana z tym, aby w swojej działalności prezes NBP nie kierował się tylko interesami większości parlamentarnej. Zatem choć może nastąpić postawienie prezesa w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu, to nie oznacza, że można go zawiesić w urzędowaniu. Prezes banku centralnego nie jest osobą, którą w świetle ustawy o Trybunale Stanu można zawiesić w urzędowaniu" – wyjaśnia w rozmowie z portalem Business Insider konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Ryszard Piotrowski.
Ekspert tłumaczy, że ani konstytucja, ani ustawa o NB,P nie przewidują takiej instytucji jak "zawieszenie prezesa".
TK pomoże?
Jak podaje serwis BI pojawił się pomysł, aby skierować ustawę o Trybunale Staniu do Trybunału Konstytucyjnego i w ten sposób doprowadzić do "zawieszenia" Glapińskiego.
– Trybunał Konstytucyjny rozpoznaje wnioski dotyczące zgodności ustawy z konstytucją. Ktoś musiałby wskazać więc, że ustawa o Trybunale Stanu w zakresie, w jakim dopuszcza zawieszenie w czynnościach urzędowych prezesa NBP postawionego w stan oskarżenia przed TS, jest niezgodna z konstytucją. Wniosek zatem musiałby dotyczyć zarzutu niezgodności z konstytucją ustawy o Trybunale Stanu. Wtedy TK mógłby wypowiedzieć się w tej sprawie – wskazuje prof. Ryszard Piotrowski.
Czytaj też:
Atak na NBP. Opozycja może potknąć się o unijne prawo