Prosto zygzakiem II Ostatnimi czasy nie było chyba bardziej niezwykłego rządu od „rządu tymczasowego” Morawieckiego, czyli od jego ostatniego rządu – tego, o którym wszyscy, włącznie z jego ministrem pierwszym i pozostałymi, od początku wiedzieli, że jest rządem bardzo mocno tymczasowym, bo ledwie dwutygodniowym.
Ów „rząd tymczasowy” co i rusz dawał dowody swej niezwykłej niezwykłości i niepowtarzalnej niepowtarzalności. Już od chwili powstania, a właściwie jeszcze wcześniej – w fazie rodzenia się – wobec wszystkich, nawet tych, którzy nie mieli najmniejszej ochoty, aby mieć z nim cokolwiek wspólnego, deklarował tak daleko idącą gotowość do współpracy, że musiało to wywoływać u zarzucanych ofertami współpracy polityków poczucie niemałego dyskomfortu.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.