Jak wskazał Putin, sektor zdemilitaryzowany miałby gwarantować "bezpieczeństwo terytorium Federacji Rosyjskiej przed bronią dalekiego zasięgu produkcji zachodniej".
Strefa zdemilitaryzowana na Ukrainie?
Amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną uważa, że prezydent Rosji powtarza w ten sposób dość rozmyte, a zarazem maksymalistyczne cele Kremla. I dodaj, że nie jest obecnie możliwe odepchnięcie sił ukraińskich na taką odległość, by mogła być tworzona strefa zdemilitaryzowana.
Analitycy ośrodka uważają, że Moskwa wysuwa tego rodzaju propozycje akurat teraz, kiedy na Zachodzie coraz głośniej mówi się o ograniczeniu bądź wstrzymaniu pomocy dla Kijowa.
Warto jednak zwrócić uwagę, że w czwartek w Brukseli 27 przywódców państw UE zgodziło się na kolejny pakiet dla Ukrainy – w wysokości 50 mld euro.
ISW przywołuje wypowiedź jednego z rosyjskich prokremlowskich blogerów wojennych, który odnosząc się do kwestii ustanowienia ewentualnej strefy zdemilitaryzowanej napisał, że celem realizacji takiego przedsięwzięcia wojska rosyjskie musiałaby zająć Mikołajów i Odessę na południu, a w obwodzie donieckim zająć linię Słowiańsk-Kramatorsk.
Departament Stanu USA komentuje
Podczas konferencji prasowej do wypowiedzi Władimira Putina w krótkich słowach ustosunkował się rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller.
– Trudno mi zrozumieć, w jaki sposób zostanie wdrożona strefa zdemilitaryzowana między Rosją a Ukrainą. Trudno jest stworzyć strefę zdemilitaryzowaną, gdy wojska rosyjskie w dalszym ciągu działają po ukraińskiej stronie granicy – powiedział Miller.
W jego ocenie, gdyby władze w Moskwie naprawdę miały wolę realizacji takiego pomysłu, mogłyby rozpocząć od "demilitaryzacji tych części Ukrainy, w których obecnie stacjonują rosyjskie siły".
Czytaj też:
Zełenski do Scholza: Rola Niemiec w przywracaniu pokoju nie do przecenieniaCzytaj też:
Prof. Michta: Bardzo możliwe, że Rosja zaatakuje podczas szczytu NATO