Rosja, kraj składający się z prawie 200 grup etnicznych i 21 republik narodowych, ma długą historię ucisku mniejszości. Jak powiedział dziennikowi "The Times" Andrii Kowalenko, szef Ukraińskiego Centrum Zwalczania Dezinformacji (KPCh), dla Ukrainy napięcie między słowiańskimi i niesłowiańskimi grupami etnicznymi w Rosji stanowią "żyzny grunt”. Ukraińcy chcą wykorzystać różnice i brak zaufania w rosyjskim społeczeństwie.
Ukraińska operacja
Infiltrując lokalne czaty rosyjskiego telegramu, ukraińscy agenci starają się podsycać negatywne emocje pomiędzy członkami różnych grup etnicznych tworzących społeczeństwo rosyjskie.
– Atak terrorystyczny wywołał rozłam w Rosji. Oczywiście bardzo opłacalne jest dla nas wspieranie tam wszelkich podziałów narodowych i zaognianie ich różnego rodzaju informacjami – powiedział Kowalenko.
Po wycieku nagrania, na którym rosyjskie siły specjalne odcinają ucho jednemu z podejrzanych o zamach w Crocus City Hall, Ukraińcy próbowali wzbudzić sympatię dla terrorystów wśród popularnych wśród Tadżyków grup Telegramu, aby zwrócić ich przeciwko Rosjanom. Po tym, jak w internecie pojawiła się informacja, że żołnierz trzymający nóż to Czeczen, Ukraińcy skorzystali z okazji, aby zwiększyć niechęć antyczeczeńską także wśród etnicznych Rosjan.
– Rosja to kolos na glinianych nogach, którym należy wstrząsnąć ze wszystkich stron, jeśli mamy wygrać tę wojnę. Musimy nią wstrząsnąć wszelkimi niezbędnymi środkami, a w tym celu informacje są niezbędne. Wykorzystujemy, co możemy, ponieważ wiemy, że podsycając napięcie etniczne, osłabiamy Rosję – mówi Kowalenko.
Rosyjska dezinformacja
W ostatnim czasie rosyjska kampania dezinformacyjna, która ma na celu podważenie wsparcia dla Ukrainy w Europie, znacznie zwiększyła swoją skalę. Rosja łączy w swoich przekazach większą subtelność i wiarygodność z automatyzacją, co sprawia, że jej ataki są skuteczniejsze i trudniejsze do odparcia.
Czytaj też:
Amerykańscy eksperci: Rosjanie mają problem na froncieCzytaj też:
"Ukraińcom nie pozostaje nic poza modlitwą". Przed tą rosyjską bronią "nie ma obrony"