Tusk korzysta z przepisów wprowadzonych przez PiS. Wcześniej KO ostro je krytykowała

Tusk korzysta z przepisów wprowadzonych przez PiS. Wcześniej KO ostro je krytykowała

Dodano: 
Premier Donald Tusk (L), wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski (P) i wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz (C)
Premier Donald Tusk (L), wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski (P) i wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz (C) Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Premier Donald Tusk zapowiedział utworzenie na granicy z Białorusią "strefy buforowej". Będzie to możliwe na podstawie ustawy przyjętej przez PiS w 2021 roku. Ówczesna opozycja krytykowała te rozwiązania określając je jako "niekonstytucyjny gniot".

Na obszarze "strefy buforowej" będzie obowiązywał zakaz przebywania. Szef rządu zapowiedział, że szerokość strefy będzie wynosiła ok 200 metrów od granicy z Białorusią. Tymczasem, jak ujawniła "Gazeta Wyborcza", w projekcie rozporządzenia w tej sprawie zawarto przepis, który mówi, że w niektórych częściach strefy jej szerokość będzie wynosiła nawet 5-6 kilometrów.

Przeciwko ustawie

Co ciekawe, przepisy dotyczące strefy i zakazu przebywania na jej terenie, z których zamierza skorzystać Donald Tusk, zostały przyjęte w listopadzie 2021 roku przez Zjednoczoną Prawicę. Odbyło się to przy zdecydowanej krytyce ze strony ówczesnej opozycji. Przeciwko ustawie głosował niemal cały klub Koalicji Obywatelskiej, a także Polska 2050 i Lewica. PSL wstrzymało się od głosu. Co wtedy mówili politycy obecnego obozu rządzącego?

– Przedstawiacie całkowity gniot prawny, który nie ma umocowania w konstytucji. Jakże można próbować ograniczać swobodę funkcjonowania Polek i Polaków za pomocą rozporządzenia? Toż to jest najniższego rzędu akt prawny – mówił poseł KO Tomasz Szymański, ocenie wiceminister w resorcie spraw wewnętrznych i administracji.

Paweł Zalewski z Polski 2050, obecny wiceminister obrony, mówił, że rząd PiS tworzył "blankietowe przepisy, bez żadnych ograniczeń". Ustawa zaś, według Zalewskiego, miała uniemożliwić polskim dziennikarzom informowanie o tym, co dzieje się na granicy.

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej, ówczesna poseł Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, twierdziła w 2021 roku, że rząd PiS zmienił teren, na którym znajdowały się domy mieszkańców nadgranicznych miejscowości w strefę "naszpikowaną wojskowymi patrolami".

– Chcecie wbrew konstytucji de facto przedłużyć stan wyjątkowy, by ukrywać prawdę o tym, jak wypychacie całe rodziny na bagna i za granicę – mówił z kolei poseł KO Franciszek Sterczewski.

– To jest bardzo niebezpieczna ustawa, dlatego że ona pozwala ominąć konstytucję i tak naprawdę ograniczyć aktem bardzo niskiej rangi, bo rozporządzeniem, prawa obywatelskie, które w tej konstytucji są zagwarantowane. Myślę, że jeżeli stanie się to raz, to władza będzie potem sięgać po takie rozwiązania i to jest bardzo niebezpieczne – oceniała Katarzyna Piekarska z KO.

Czytaj też:
Kaleta: Siłowo przejęta prokuratura służy do tego, żeby skręcać sprawy ekipy Tuska
Czytaj też:
Atak hakerski na PAP. Osobliwa reakcja Donalda Tuska

Źródło: Gazeta.pl
Czytaj także