Na granicy z Białorusią skąd nasyłani są nielegalni imigranci stacjonują funkcjonariusze Straży Granicznej i polskie wojska. We wtorek jeden z żołnierzy został ugodzony nożem, funkcjonariusz SG raniony butelką, a inny zaatakowany kijem, do którego przytwierdzony był nóż.
Do incydentu doszło w okolicach Dubicz Cerkiewnych w województwie podlaskim podczas ataku grupy około 50 Afrykanów i Azjatów. Pierwszej pomocy rannemu udzieliła funkcjonariuszka Straży Granicznej. W tym czasie cudzoziemcy nadal zachowywali się agresywnie, rzucając dużymi gałęziami w kierunku udzielającej pomocy funkcjonariuszce. Poszkodowanego i funkcjonariuszkę osłaniano samochodami. Żołnierz został przewieziony karetką do szpitala.
Dlaczego nie strzelano?
Generał Roman Polko, były dowódca jednostki GROM, przyznaje, że w takich przypadkach broń bardziej przeszkadza niż pomaga żołnierzowi, gdyż ten jej w praktyce nie może użyć.
Pewne uprawnienia żołnierzom daje co prawda ustawa o obronie Ojczyzny jednak zapisy tam zawarte nie są precyzyjne: "Siły Zbrojne, realizując zadania konstytucyjne w zakresie ochrony niepodległości państwa, niepodzielności jego terytorium oraz zapewnienia bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic, mają prawo stosowania środków przymusu bezpośredniego, użycia broni i innego uzbrojenia, z uwzględnieniem konieczności i celu wykonania tych zadań, w sposób adekwatny do zagrożenia oraz w granicach zasad określonych w wiążących Rzeczpospolitą Polską ratyfikowanych umowach międzynarodowych oraz międzynarodowym prawie zwyczajowym".
Bezbronni żołnierze?
Również żołnierze WOT w teorii mają prawo używać broni, ale w praktyce jest to niemal niewykonalne, biorąc pod uwagę ilość wymogów, jakie należy uprzednio spełnić.
– Jak można wyczerpać wszystkie inne środki przymusu bezpośredniego? Jeżeli się już dopuści gościa na taką odległość, że dochodzi do takiej sytuacji, to dochodzimy do absurdu. I tak te zasady są w ten sposób sformułowane, że cokolwiek żołnierz nie zrobi, to i tak poniesie wszelkie konsekwencje – pyta gen. Polo w rozmowie z "DGP".
Z regulaminu MON wynika, że żołnierz WOT zanim użyje broni musi wezwać zagrażającego mu imigranta do porzucenia broni, a następnie poinformować go, że sam może użyć broni. Następni musi krzyknąć "stój, bo strzelam" i oczywiście oddać strzał ostrzegawczy. Kiedy w końcu może użyć broni do samoobrony to, zgodnie z regulaminem, I dodatkowo, każdy mundurowy musiał pamiętać, żeby użyć broni w sposób wyrządzający najmniejsza szkodę.
Do tego dochodzi jeszcze inny czynnik. Na żołnierzy broniących granic przez całe miesiące w mediach lewicowo-liberalnych wylewała się fala hejtu, teraz wolą się oni dwa razy zastanowić, zanim zdecydują się użyć broni.
Czytaj też:
Tusk na granicy z Białorusią. "Wraca 200-metrowa strefa buforowa"Czytaj też:
Warzecha: Niestety nawet wokół tej sprawy mamy tradycyjny, plemienny, rytualny taniec