Damian Cygan: Jaki jest cel ukraińskiego ataku na obwód kurski?
Waldemar Skrzypczak: Ta operacja ma wymiar bardziej propagandowo-polityczny niż militarny. Przy takiej ilości sił i środków użytych do tego uderzenia sukcesów militarnych nie oczekujmy – to po pierwsze. Po drugie, chodzi o wywołanie zamieszania na Kremlu. Rosjanie na kierunku kurskim mieli przygotowane pozycje obronne, które miały chronić ten obszar przed uderzeniami ze strony Ukrainy. Tyle tylko, że dowództwo rosyjskie wysłało tam wojska drugiej kategorii – żołnierzy słabo wyszkolonych i gorzej uzbrojonych niż ci, którzy walczą na froncie na wschodzie Ukrainy, w rejonie Donbasu czy na Zaporożu, bo tam jest skupiona główna uwaga Rosji. Elitarne jednostki ukraińskie biorące udział w operacji w obwodzie kurskim szybko poradziły sobie z tymi rosyjskimi oddziałami drugiej kategorii.
W ostatnich tygodniach pojawiły się nieoficjalne informacje o większej gotowości obu stron do rozpoczęcia rozmów pokojowych. Czy wydarzenia w obwodzie kurskim mogą mieć wpływ na negocjacje?
Tak, oczywiście. Moim zdaniem Ukraina zmierza do tego, żeby przyspieszyć decyzję Putina o rozpoczęciu rozmów. Atak w obwodzie kurskim ma mu pokazać, że wbrew temu, co myśli Kreml, Ukraińcy nadal mają ząb, którym mogą bardzo mocno poharatać armię rosyjską, w najmniej oczekiwanym przez nią momencie. Tym uderzeniem Ukraińcy pokazali, że ich na to stać. Poza tym Rosjanie są w tej chwili pod zmasowanymi uderzeniami dronowymi na różnego rodzaju obiekty infrastruktury krytycznej. Przy tych trudnościach gospodarczych, które ma obecnie Rosja, dewastowanie zakładów produkujących ropę naftową, amunicję i tak dalej, poważnie osłabia jej zdolności. A gospodarka rosyjska naprawdę nie jest w dobrej kondycji, wbrew temu, co niektórzy sądzą.
Agencja Bloomberg podała, że rosyjski wywiad od dwóch tygodni wiedział o przygotowaniach Ukraińców do ataku na obwód kurski, ale szef Sztabu Generalnego Walerij Gierasimow zignorował tę informację, nic nie mówiąc Putinowi. Co pan o tym sądzi?
Moim zdaniem to jest fejk – dla polityków, dziennikarzy. Gierasimow nie jest palcem robiony, to jest dobry, zaprawiony dowódca, który na pewno ma możliwości oceny sytuacji. Pozycja Gierasimowa nadal jest silna. Jego siła wynika m.in. z tego, że pod jego dowództwem armia rosyjska się otrząsnęła po klęskach, które ponosiła jeszcze półtora roku temu. Putin zawdzięcza to Gierasimowowi. Dlatego powtarzam: dla mnie to jest fejk, ale mnie, wojskowemu trudno dyskutować z dziennikarzami, którzy wszystko wiedzą lepiej.
Czytaj też:
Ukraina zaatakowała Rosję. Gierasimow składa Putinowi obietnicęCzytaj też:
Ukraińcy zajęli przepompownię gazu w Rosji. Ceny wystrzeliły, Gazprom wydał komunikatCzytaj też:
"Jeden z najkrwawszych ataków całej wojny". Ukraińcy zniszczyli rosyjski konwój
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.