"Być może doszło do pomyłki, zaniedbania". Bodnar o sprawie Gajewskiej

"Być może doszło do pomyłki, zaniedbania". Bodnar o sprawie Gajewskiej

Dodano: 
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar Źródło: PAP / Albert Zawada
Myślę, że tutaj intencje w tej sytuacji są ważne i mogą mieć wpływ na ocenę całej sytuacji – powiedział minister sprawiedliwości.

Na jaw wychodzą kolejne niejasności dotyczące willi Arkadiusza Myrchy i Kingi Gajewskiej. TV Republika wskazała na kilka wątpliwości, które dotyczą już nie tylko kwestii moralnych, ale także prawnych.

"9 sierpnia 2023 r. Kinga Gajewska nie wpisała domu do oświadczenia majątkowego. 8 listopada 2023 r. dom o wartości 700 tys. zł w oświadczeniu już jest. Ale w rejestrze korzyści Gajewska nie zgłosiła korzyści w postaci domu. 7 października tego roku ujawniono, jak wygląda willa Gajewskiej i Myrchy w budowie. Nagle, tego samego dnia Kinga Gajewska odręcznie dopisuje w rejestrze korzyści darowiznę domu w budowie od rodziców – domu wykazanego w listopadzie w oświadczeniu majątkowym. To oczywiście złamanie prawa, bo na wprowadzenie zmian objętych rejestrem jest 30 dni, a tu minęło ponad 330 dni. Darowiznę Gajewska otrzymała 11 sierpnia" – słyszymy w materiale autorstwa Adriana Boreckiego.

Dodatkowe wątpliwości dot. zakupu przez wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchę kilku wartościowych ekspresów do kawy, których koszt wpisano do kosztów prowadzenia biura poselskiego.

Bodnar lekceważy sprawę

O sprawę polityków Koalicji Obywatelskiej był pytany minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Polityk wydaje się ją lekceważyć.

– Trudno mi powiedzieć, w jaki sposób do tej sprawy podejdzie prokuratura czy służby sejmowe. Oczywiście też czytam te komentarze. Natomiast wydaje mi się, że to, czego brakuje w tych oświadczeniach medialnych, to to, że pan Mejza ma cały szereg różnych innych zarzutów, które są związane z pewnym niejasnym pochodzeniem środków, którymi dysponuje i które następnie nie były wpisane do oświadczenia majątkowego – powiedział na antenie Tok FM.

– Wydaje mi się, że w tym przypadku chyba nikt nie ma wątpliwości, że to była darowizna od rodziców i że być może doszło do jakiejś po prostu zwyczajnej pomyłki, zaniedbania. Jakiejś kwestii takiej, że ktoś może zapomniał. Trudno mi to oceniać. Natomiast myślę, że tutaj intencje w tej sytuacji są ważne i mogą mieć wpływ na ocenę całej sytuacji – dodał Bodnar.

Czytaj też:
Siemoniak: Nie widzę, żeby Myrcha i Gajewska złamali jakiekolwiek przepisy
Czytaj też:
Gajewska zadzwoniła do dziennikarza, który ją skrytykował. "Na ch... i k..."

Źródło: Tok FM / TV Republika
Czytaj także