"Plan zwycięstwa" został w środę przedstawiony ukraińskiemu parlamentowi, w czwartek zaś sojusznikom. Jego pierwszym i najważniejszym punktem jest zaproszenie Ukrainy do NATO.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz pytany na konferencji prasowej w piątek, jak plan Zełenskiego został przyjęty przez sojuszników, odpowiedział, że patrzy na tę sprawę w dwóch obszarach – "sercem i rozumem".
– Sercem wszyscy by chcieli, żeby plan zwycięstwa się realizował, bo to jest ważne nie tylko z przyczyn humanitarnych, cywilizacyjnych, ale też ze względu na bezpieczeństwo państw NATO jest to ważne, żeby Ukraina tę wojnę wygrała – stwierdził.
"Plan zwycięstwa" Zełenskiego. "Wielkiego entuzjazmu nie ma"
– Ale wielkiego entuzjazmu, ani na Radzie Europejskiej, ani w kwaterze głównej NATO nie ma, bo sytuacja na froncie jest trudna – podkreślił.
– Jest ogromne zmęczenie wojną. Trzeba podziwiać heroizm ukraińskich żołnierzy, którzy niestrudzenie od wielu miesięcy, od prawie trzech lat za chwilę, walczą i bronią swojej ojczyzny – zaznaczył.
Dodał, że plan Zełenskiego "na pewno nie rozwiązuje tematu i nie jest jakimś takim wyraźnym światłem, które od razu zmieni rzeczywistość".
Zwrócił także uwagę, że "to Polska rozpoczęła największe donacje dla Ukrainy i gdyby nie te pierwsze donacje, nie byłoby doczekania tego momentu, w którym się dziś znajdujemy".
Kosiniak-Kamysz: Polska popiera przystąpienie Ukrainy do NATO
Szef MON potwierdził, że przystąpienie Ukrainy do NATO to "punkt numer jeden" planu Zełenskiego. – Polska oczywiście wspiera działania na rzecz przystąpienia Ukrainy do Sojuszu, ale zaproszenie musi wyjść od całego Sojuszu – podkreślił, dodając, że "Polska wie, po której stronie stoi".
– Nie wiem, czy wszystkie państwa są w stanie się tak jasno i wyraźnie zadeklarować jak Polska – powiedział Kosiniak-Kamysz.
Czytaj też:
Zachód rozczarowany "planem zwycięstwa" Zełenskiego. Myśli o negocjacjach z Putinem