DoRzeczy.pl: Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen chciałaby połączyć kwestię przyjmowania różnych projektów przez kraje członkowskie UE z ewentualnymi karami finansowymi. Jak pani ocenia ten plan?
Anna Zalewska: Pani przewodniczącej marzy się dyktatura i pełna centralizacja. Jeśli chodzi o pieniądze, to nie ma być kilkaset luźnych, regionalnych funduszy europejskich, ale dwadzieścia siedem. To oznacza pełne scentralizowanie i oddanie rządom decyzji dotyczącej podziału środków. Oczywiście, że szefowa KE chce uzależnić wszystko warunkowością, czyli tzw. praworządnością oraz “zielonością” i genderowością. Nawet pieniądze na rolnictwo mają być uzależnione od zrealizowania wyżej wspomnianych postulatów. Jeżeli jakiejś organizacji będzie coś nie na rękę, będzie można rozpętać takie piekło, żeby w łatwy sposób zablokować pieniądze.
Na bazie jakich przepisów można dokonać takich zmian?
Bardzo często zmienia się zasady, nie zmieniając przepisów. Przekonaliśmy się nie raz o tym, że jak w przypadku pakietu “Fit fot 55” można wprowadzać traktat bez zmieniania Traktatów UE, gdzie można łatwo oszukać Europejczyków. Państwa członkowskie nie zareagowały wówczas odpowiednio, wstawiono złą podstawę prawną polegającą na tym, żeby uciec od jednomyślności i udało się. Tutaj nawet nie potrzeba podstawy prawnej, wystarczy zwyczajnie przegłosować. Oczywiście, być może tym razem nie będzie to takie łatwe dla pani przewodniczącej.
Dlaczego?
Szefowa KE może mieć problem z komisarzami. Istnieje ryzyko, że cała KE może nie przejść w PE, ewentualnie poszczególni komisarze, bowiem taką obecnie większość w PE ma grupa konserwatywna. Nie tylko EKR, ale wszyscy po prawej stronie.
Co z unijnymi pieniędzmi na renowację po powodzi?
Pytaliśmy, zabiegaliśmy o środki, jednak w tej chwili tych pieniędzy nie ma. W tej chwili wypłacane są odszkodowania za ubiegły roku, za powódź we Włoszech. W budżecie na ten rok nie ma ani jednego euro na rekompensaty za powódź w Polsce. Natomiast na przyszły rok zaplanowane jest 1,1 mld euro na wszystkie kraje poszkodowane, co próbowaliśmy zmienić poprawkami jednak nie udało się.
Przecież mieliśmy otrzymać środki w ramach funduszy, które przyznawane są dla Polski?
Na teraz to źle wygląda. Pełnomocnik rządu pan Marcin Kierwiński kręci się i robi zdjęcia w otoczeniu znajomych urzędników i tyle. Słyszeliśmy o 23 mld z Funduszu Spójności, jednak należy po pierwsze wyprocedować, KE musi to zobaczyć, musimy mieć oszacowane wszystkie szkody, co trudno zrobić. Musimy posiadać informacje z nadzoru budowlanego, przygotowane projekty mostów i dróg, złożyć wnioski i ruszyć z budową. Czy pan pełnomocnik rządu to już robi, czy woli tylko bawić się w politykę i chodzić po mediach? Jestem przerażona tym co się dzieje. Mam kontakt z ludźmi ze Stronia Śląskiego i Lądka Zdrój i mieszkańcy tych miejscowości są załamani.
Czytaj też:
Władze Krakowa bez wsparcia od rządu mimo obietnic Tuska. Wielka inwestycja oddala sięCzytaj też:
Holland protestuje przeciwko planom Tuska: Mówienie o konstytucji to tylko pozory
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.