"Panie Kaczyński, nie ma się co śmiać". Duża awantura w Sejmie

"Panie Kaczyński, nie ma się co śmiać". Duża awantura w Sejmie

Dodano: 
W pierwszym rzędzie od lewej: poseł PiS Ryszard Terlecki, prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz przewodniczący KP PiS Mariusz Błaszczak na sali obrad izby w Warszawie
W pierwszym rzędzie od lewej: poseł PiS Ryszard Terlecki, prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz przewodniczący KP PiS Mariusz Błaszczak na sali obrad izby w Warszawie Źródło: PAP / Marcin Obara
Tuż po rozpoczęciu środowych obrad, w Sejmie doszło do awantury. Polityk Koalicji Obywatelskiej próbował wręczyć Jarosławowi Kaczyńskiemu raport dotyczący przeszłości Karola Nawrockiego.

Krótko po rozpoczęciu obrad na sejmową mównicę wszedł poseł Jakub Rutnicki z Koalicji Obywatelskiej. Polityk zwrócił się do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

– Cała Polska czyta porażający raport dotyczący związków Karola Nawrockiego. Panie Kaczyński, nie ma się co śmiać. Trzeba stanąć tutaj przed wielką izbą i powiedzieć, co wiecie na temat powiązań pana Nawrockiego ze światkiem przestępczym. Ta kwestia wymaga naprawdę wyjaśnień – powiedział.

W trakcie wystąpienia posła KO na sali sejmowej słychać było okrzyki. Polityk nie przerwał jednak i mówił dalej.

– Są konkretne dowody na te powiązania, Wielki Bu, inni ludzie, którzy są oskarżani o handel narkotykami czy też innymi bardzo poważnymi przestępstwami. Rodzi się pytanie panie Kaczyński, czy może pierwsza decyzja, która nie daj Boże byłaby podjęta przez prezydenta Nawrockiego, byłaby ułaskawienie gangsterów. Wręczam ten raport na ręce Jarosława Kaczyńskiego – dodał.

Po tym jak Rutnicki zszedł z sejmowej mównicy politycy PiS zaczęli skandować hasło "do lekarza!". Polityk podszedł do ławy, w której siedzi prezes PiS i położył przed nim plik kartek, które zostały jednak zrzucone na podłogę przez siedzącego obok Ryszarda Terleckiego.

Raport ws. Nawrockiego

Anonimowy raport dotyczy przeszłości prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i byłego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku – Karola Nawrockiego. Nawrocki jest obecnie kandydatem na prezydenta RP, a dokument ma pokazywać go w złym świetle (chodzi m.in. o rzekome powiązania ze światem przestępczym). Szef IPN przekonuje, że raport jest "głęboką manipulacją" i połączeniem "prawd, półprawd i zupełnych kłamstw".

– Ten dokument jest manipulacją prawd, półprawd i zupełnych kłamstw. W związku z tym odnoszę się do niego w sposób krytyczny. To zupełny brak powagi. Nawet w tak brutalnej walce politycznej, na którą jestem gotowy. Nie czuję się zniechęcony tego typu rzeczami. Natomiast apeluję do dziennikarzy i wszystkich Państwa, żeby w tej brutalnej walce zachować choćby odrobinę powagi – powiedział Nawrocki podczas jednej z konferencji prasowych.

Jako pierwszy o raporcie poinformował Onet. Później "Gazeta Wyborcza" zdecydowała się opublikować całość dokumentu. Stwierdziła jednak, że nie zna jego autorów i nie przesądza, czy wszystkie zawarte w nim dane są prawdziwe.

Czytaj też:
Nawrocki apeluje do rządu: Nie możemy powtórzyć scenariusza z lat 90.
Czytaj też:
Wipler: Brudy na Trzaskowskiego i Nawrockiego są zbierane

Źródło: 300polityka.pl
Czytaj także