Dawna „Zatoka czerwonych świń”, czyli osiedle w Warszawie, gdzie kiedyś mieszkali komunistyczni aparatczycy, zamieniło się obecnie w Murzynowo. W blokach po komunistach otworzono tanie hostele dla imigrantów pracujących na uberach. Bijatyki, przemoc, wrzaski, dźganie nożem – imigranci są bardzo agresywni. Polacy boją się wychodzić z domów.
Policja nie wie, co robić, bo do takich rzeczy ich nie szkolono. Patrol na Murzynowie będzie w mniejszości, czyli zwyczajnie strach jechać. Czarni dookoła radiowozu będą konfrontacyjni, mówienie do nich nie ma sensu, bo nie znają polskiego, legitymowanie ich nie ma sensu, bo nie znają polskiego, aresztować nie ma jak, bo ich dokumenty zawierają słabej jakości zdjęcia, a dla nieobytego Polaka jedna czarna twarz nie różni się od drugiej, więc nie wiemy, czy dokument należy do osoby, która nam go pokazuje; no i jak odczytać to, co napisano w alfabecie etiopskim, arabskim... W dodatku Murzyni są rasistami i wcale się z tym nie kryją, że nie lubią białych. Gardzą nami. Są tu, żeby zarobić, a kraj, który ich wpuścił, jest w ich oczach zwyczajnie głupi – traktują Polskę jak dojną krowę frajerkę.
***
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.