Ukraina upadnie w przyszłym roku. Europa trochę później
  • Grzegorz JaniszewskiAutor:Grzegorz Janiszewski

Ukraina upadnie w przyszłym roku. Europa trochę później

Dodano: 
Nikołaj Patruszew i Władimir Putin podczas posiedzenia rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa
Nikołaj Patruszew i Władimir Putin podczas posiedzenia rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Źródło: PAP/EPA / SERGEI KARPUKHIN / POOL
Kilka dni temu Komsomolskiej Prawdzie udzielił wywiadu jeden z najbliższych doradców Putina i architektów rosyjskiej polityki bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew. W polskich mediach przebiła się głównie zapowiedź możliwej likwidacji Ukrainy i Mołdawii jako państw w przyszłym roku. Sam wywiad ma jednak głębsze znaczenie.

Z pewnością czas, w którym się ukazał wiąże się z mającą wkrótce nastąpić inauguracją Donalda Trumpa jako nowego prezydenta USA. Oczekiwaniom wobec jego prezydentury i ewentualnym konsekwencjom wstrząsów wywołanych przez Trumpa w światowej polityce poświęcona jest spora jego część.

Patruszew zauważa, że obecne amerykańskie elity są bardzo podzielone co do kierunku, w którym powinny prowadzić kraj. Według niego świat stoi dzisiaj na krawędzi zmian nie tylko politycznych, ale i ekonomicznych, technologicznych, społecznych i kulturowych, których ostatni raz doświadczał po rozpadzie ZSRR.

Odnośnie wyboru Trumpa na prezydenta USA podkreśla, że podczas prezydentury Bidena oczekiwania elit i społeczeństwa znacząco się rozeszły. Trump wygrał dlatego, że Amerykanie uwierzyli, że potrafi on polepszyć ich sytuację. Wspierając wartości rodzinne, poprawiając sytuację w służbie zdrowia, walcząc z nielegalną emigracją. Według Patruszewa główną przeszkodą w realizacji tych celów jest amerykański „deep state”. Bardzo silny jak pokazała pierwsza kadencja Trumpa. Z jego działalnością Patruszew łączy nawet zamach na Trumpa podczas kampanii wyborczej. Zauważa również, że jego plany stoją w sprzeczności z zamierzeniami Partii Demokratycznej, właścicieli przemysłowych gigantów i międzynarodowych korporacji. Dlatego najważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa prezydentowi.

Pytany o stosunek do Ukrainy, którą Trump – w porównaniu do Bidena – niezbyt często wymienia w swoich przemówieniach – mimo że zajmuje się roszczeniami do Grenlandii czy Kanału Panamskiego – Patruszew stwierdza, że Ukraina była dla administracji Bidena priorytetem. Trump w opozycji do swojego poprzednika nie będzie jej tak traktował. Najważniejsze będą Chiny i bliska zagranica USA – Grenlandia, Kanał Panamski, Meksyk, Kanada. Zgodnie z amerykańską tradycją rysowania na nowo mapy świata i mieszania się w sprawy państw na innych kontynentach.

Nie należy jednak oczekiwać, że USA wyślą żołnierzy, żeby zdobywały nowe stany. Z pewnością jednak na powyższych kierunkach nastąpi znaczący nacisk na realizację amerykańskich interesów. Z Chinami prawdopodobnie stosunki ulegną zaostrzeniu, przy czym USA będą eskalować sytuację, również sztucznie rozdmuchując problemy. Patruszew podkreśla też, że nie będzie to miało wpływu na stosunki rosyjsko – chińskie. Mają one specjalny, uprzywilejowany i strategiczny charakter i nie podlegają zmianom, niezależnie od tego, kto zasiada w Białym Domu.

Na wschodzie bez zmian

Pytany o sytuację w innych częściach świata – gdzie Rosja musi bronić swoich interesów – na przykład państwach bałtyckich czy Mołdawii, Patruszew odpowiada, że naczelnym priorytetem jest ochrona i pomyślność rosyjskich obywateli na całym świecie. Należy skończyć z dyskryminacją Rosjan. Władze tych państw same wciągają się w coraz głębszy kryzys swoimi nieprzemyślanymi działaniami uparcie przy tym wygrywając tą samą melodie na „rusofobicznej katarynce”. Szczególnie widoczne jest to w mołdawskim kryzysie energetycznym. Zdaniem Patruszewa winne są tu w stu procentach mołdawskie władze, posłusznie wypełniające płynące z Brukseli rozkazy o zmniejszaniu gazowej zależności od Rosji. Błędy mołdawskich władz mogą doprowadzić do tego, że Mołdawia stanie się częścią innego państwa albo w ogóle przestanie istnieć. Dobrym przykładem ma tu być Ukraina, gdzie „neonazim i rusofobia” doprowadziły do jej upadku, na długo przed rozpoczęciem „specjalnej operacji wojskowej”.

Odnośnie Ukrainy, Patruszew stanowczo potwierdza, że nie będzie dyskusji na temat terenów zarządzanych niegdyś z Kijowa, a które weszły w skład Federacji Rosyjskiej „zgodnie z wolą ich obywateli i w zgodzie z prawem”. Również stosunek Rosji do Ukrainy pozostaje niezmieniony. Zadania „specjalnej operacji wojskowej” pozostają wciąż aktualne. Są one znane i ważnym jest, żeby zostały wypełnione. Ważnym jest również międzynarodowe uznanie, że Krym z Sewastopolem, republiki Doniecka i Ługańska oraz obwody Zaporoski i Chersoński stanowią nieodłączną część Federacji Rosyjskiej. Patruszew podkreślił przy tym, że naród ukraiński pozostaje bliski Rosjanom i związany z Rosją wielowiekowymi więziami, niezależnie od tego, co głoszą kijowscy propagandyści.

Ukraina nie jest obojętna Rosji. „Niepokoi zwłaszcza, że zmuszanie siłą do neonazistowskiej ideologii i fanatyczna rusofobia niszczą kiedyś rozkwitające miasta Ukrainy”. Patruszew wprost również zauważa, że z powyższych względów „Nie wykluczonym jest, że w następnym roku Ukraina w ogóle przestanie istnieć”.

Co do rozmów w sprawie przyszłości Ukrainy po dojściu do władzy prezydenta Trumpa, Patruszew zauważa, że powinny się one odbywać pomiędzy USA i Rosją, bez udziału innych państw Zachodu. „Z żadnym Londynem ani Brukselą nie ma o czym rozmawiać” wywodzi, podkreślając również, że kierownictwo Unii Europejskiej dawno już nie ma prawa wypowiadać się w imieniu wielu swoich członków, takich jak Węgry, Słowacja, Austria, Rumunia i niektórych innych państw Europy, które zainteresowane są stabilnością w Europie i mają „wyważony” stosunek do Rosji.

Usta Kremla

Patruszew, to szara eminencja Kremla, były wieloletni szef KGB i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Komsomolska Prawda do dzisiaj uważana jest po części za tubę władzy. Dziennik cieszy się największą poczytnością w Rosji, wychodząc w ok. 600 tys. egzemplarzy. Wyartykułowane w nim w takim czasie tezy należy więc traktować jako zapowiedź kursu jakie rosyjskie władze przyjmą w najbliższym czasie.

W porównaniu do nuklearnych gróźb Putina, czy często ocierających sie o brednie mającego problemy z alkoholem Miedwiediewa, poglądy Patruszewa wydają się dosyć umiarkowane. Tym bardziej trzeba więc na nie zwracać uwagę.

Odnośnie Stanów Zjednoczonych Patruszew przede wszystkim wyraża nadzieję na zajęcie sie nowej administracji sprawami wewnętrznymi i bliską zagranicą zamiast Rosją. Trump jest zdecydowanym wygranym wyborów a przejmowanie władzy z pewnością odbędzie się spokojnie. Jednak jego drugiej prezydenturze – podobnie jak pierwszej z pewnością towarzyszyć będą niepokoje społeczne. Wydaje się jednak, że Patruszew przecenia działanie innych czynników. Amerykański wielki przemysł już stoi po stronie Trumpa, który spłacając długi zaciągnięte podczas kampanii obiecuje mu ułatwienia, m.in. odchodzenie od elektryfikacji motoryzacji i zmniejszenie kosztów energii. Big Techy również nie będą miały kłopotów z przystosowaniem się do nowej polityki.

Świadczą o tym „hołdy lenne” składane przez prezesów wielkich korporacji. James Quincey z Coca Coli mimo wcześniejszej krytyki wydarzeń z 6 stycznia 2021 r., obdarował ostatnio Trumpa butelką dietetycznej coli ze specjalnej serii, wyprodukowanej na inaugurację prezydentury. Mark Zuckerberg odwiedził prezydenta – elekta w Mar-a-Lago już dwukrotnie od czasu wyboru i srodze pokajał się za „błędy i wypaczenia” za czasów prezydentury Bidena. Rozstanie z nimi będzie o tyle łatwiejsze, że zwykle ograniczały się one do zatrudniania „pełnomocników do spraw równego traktowania”, wprowadzaniu papierowych praktyk właściwego postępowania i obchodzeniu kilka razy w roku miesiąca dumy wybranej społeczności. Zwykle utrudniało to normalną pracę. Prezesi firm zbrojeniowych zacierają z kolei ręce, czekając na zyski, jakie wpadną do ich kieszeni, kiedy przestraszeni członkowie NATO po groźbach nowego prezydenta zaczną zwiększać swoje budżety zbrojeniowe o wiele więcej, niż żądane uprzednio 2% PKB.

Wywiad może być też swoistą ofertą dla Amerykanów. W zamian za ustępstwa na Ukrainie, Rosja przymknie oko na ofensywne działania w stosunku do Grenlandii czy Kanady. Należy zgodzić się z Patruszewem, że celów tych Amerykanie nie będą realizować przy pomocy sił zbrojnych. Jednak Rosja nie jest w stanie poważnie ingerować w takie procesy, co sprawia, że oferta taka jest mocno przestrzelona.

Co innego jej partnerstwo z Chinami. Patruszew podkreśla jego znaczenie, jasno wskazując, że Rosja będzie partnerem Chin na dobre i na złe, również w czasie ewentualnego konfliktu z USA. Trzeba tu dodać, że junior partnerem, uzależnionym w coraz większym stopniu od Chińczyków.

Europejskie łupy

Zasadnicza jednak część wywiadu dotyczy sytuacji w Europie. Patruszew nie wspomina w ogóle o nowym podziale stref wpływów, nowym porządku i niepodzielnym europejskim bezpieczeństwie, a nawet o zagrożeniu ze strony NATO, co do niedawna było stałym elementem żądań przywódców Rosji. Przywołuje jedynie stare wezwania do ochrony rosyjskich obywateli, jako powodu do interwencji w innych państwach. Jest to znaczący regres w stosunku do wezwań Putina czy Ławrowa bezpośrednio sprzed wybuchu wojny na Ukrainie. Nie oznacza to jednak zapewne, że Rosja się ich wyrzekła.

Prawdopodobnie więc Patruszew przygotowuje jedynie rosyjską opinię publiczną i Zachód do strategicznej pauzy, jaka nastąpi po spodziewanym zakończeniu działań zbrojnych na Ukrainie. Działań zbrojnych, ale nie wojny, która – podobnie jak było to po 2014 r. za kilka lat może wybuchnąć z nową siłą.

W tej wizji zagarnięcie ukraińskich obwodów jest tylko preludium do dalszych kroków. Prawdziwym celem jest zlikwidowanie Ukrainy jako państwa albo całkowite podporządkowanie jej Rosji. W dalszej kolejności spacyfikowanie państw mających dla niej strategiczne znaczenie czyli Estonii, Łotwy, Litwy i Mołdawii. Spacyfikowanie pod pozorem ochrony żyjącej tam rosyjskiej mniejszości,

Patruszew całkiem otwarcie mówi też, w jaki sposób Moskwa ma zamiar to osiągnąć. Przede wszystkim rozbijając spójność państw europejskich i wspierając partie polityczne i ruchy, które mają mieć bardziej „wyważony” stosunek do Rosji.

To tylko pieriedyszka

Prawdopodobnie więc Rosja szykuje się do zakończenia wojny na Ukrainie i „pokojowych” negocjacji z USA. Z pewnością jednak nie do trwałego pokoju. W mocy więc pozostają żądania rosyjskiego prezydenta wobec USA i NATO odnośnie gwarancji bezpieczeństwa, wycofania obecności wojskowej ze środkowo – wschodniej Europy i fundamentalnej rewizji systemu bezpieczeństwa europejskiego na korzyść Rosji.

Na razie cele te mają być realizowane tradycyjnymi rosyjskimi metodami – szantażem militarnym (w tym i użyciem broni jądrowej), wykorzystaniem sprzyjających Rosjanom partii politycznych i ruchów społecznych, żądających unormowania stosunków z Rosją, głównie w obawie przed rosyjską agresją i odcięciem od surowców energetycznych, wreszcie również szantażem energetycznym w obliczu zwijającego się z powodu rosnących kosztów europejskiego przemysłu. Warto też zauważyć minimalizowanie znaczenia Unii Europejskiej, co może być próbą wbijania klina między nią a USA w obliczu spodziewanych wojen handlowych i rozluźnienia stosunków transatlantyckich.

W rzeczywistości czas ten będzie jedynie pieriedyszką, potrzebną do przygotowania dalszej ekspansji i realizacji strategicznych celów dawno określonych przez Patruszewa i jego kolegów z Kremla. Niezależnie od oczekiwań Rosji w stosunku do USA i ich rzeczywistych działań pod kierownictwem Donalda Trumpa, dla Europy będzie to czas, którego wykorzystanie może na długie lata zdecydować o jej przyszłości. Test zdolności do przetrwania w dramatycznie zmieniającym się świecie.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także