Dr inż. Wójcik: Istnieje polityczna cenzura i presja ws. CO2

Dr inż. Wójcik: Istnieje polityczna cenzura i presja ws. CO2

Dodano: 
Elektrownia, zdjęcie ilustracyjne
Elektrownia, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
Istnieje polityczny nacisk, żeby blokować wszystko, co podważa ideologię dwutlenku węgla – mówi dr inż. Tomasz Wójcik, emerytowany fizyk, wykładowca akademicki w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Na łamach tygodnika Do Rzeczy powiedział pan o eksperymencie i artykule naukowym autorstwa trzech polskich uczonych, badaczy z Wojskowej Akademii Technicznej, który ukazał się na łamach “Applications in Engineering Science” 17/24. Artykuł podważa tezy dotyczące szkodliwości dwutlenku węgla i jego wpływu na temperaturę. Artykuł naukowy został w międzyczasie wycofany przez redaktora “Applications in Engineering Science” z argumentacją, że nie spełnia standardów. Jak to możliwe? Mamy do czynienia z cenzurą?

Dr inż. Tomasz Wójcik: Przez ostatni rok zajmuję się sprawą artykułów i argumentów, które powstały na temat antropologicznego wpływu człowieka na temperaturę i klimat. Mamy badania fizyczne, które temu przeczą. Proszę sobie wyobrazić, że w tej sprawie, od przeprowadzenia eksperymentu przez Knuta Ångströma w 1900 roku do 2020 roku, kiedy opublikowano artykuł naukowców z WAT, nikt nie wykonał ani jednego badania pokazującego, że istnieje zależność temperatury od CO2. W 2018 roku prof. Peter L. Ward (USA) w swoim wystąpieniu pt. Wrażliwość na klimat nigdy nie została wykazana doświadczalnie w laboratorium lub w terenie pisze: Co zaskakujące, nigdy nie wykazano eksperymentalnie, aby wzrost stężenia gazów cieplarnianych powodował obserwowane globalne ocieplenie. Eksperymentalny dowód teorii jest kamieniem węgielnym metody naukowej. Jak ujął to Steven “ostatecznym arbitrem każdego punktu widzenia są eksperymenty, które poszukują bezstronnej prawdy”.

Nikt? Przecież chyba jakieś badania są prowadzone.

Nikt. Wszystko, co się ukazuje, to są modele teoretyczne. Mało tego, one bardzo często są z błędami natury fizycznej, czyli przeczą prawom fizyki. Niestety, są w to zaangażowani ludzie z tytułami profesorskimi, którzy mienią się jako fizycy. Nie bardzo rozumiem, dlaczego to robią. Nawet, gdyby panowie z WAT-u mylili się, to w nauce mamy pewną zasadę. Jeżeli ktoś opublikował coś błędnego, niewłaściwego, to osoba podważające badanie, najpierw wysyła list, pyta o szczegóły, a jeżeli się coś nie zgadza, wykazuje błąd, lub publikuje kontrargumenty, by można było się o tym błędzie przekonać. Tak wygląda debata naukowa. Nie polityczna. W tym wypadku jestem przekonany, że była interwencja polityczna.

Nie było debaty, nie było analizy badania?

Jeżeli uznaje się, że artykuł nie spełnia standardów, to ja pytam jakich? Należy zauważyć, że wydawca bez zastrzeżeń opublikował artykuł, o którym mówimy, po niezależnej recenzji i był on dostępny przez ponad osiem miesięcy. Autorzy pokazali całą aparaturę, której używali, metodę badawczą, zaplecze teoretyczne tej metody i wszystkie wyniki. Wobec tego, w którym miejscu jest niespełnienie standardów naukowych? To bzdura.

Z drugiej strony miałem okazję przeczytać na portalu “Nauka o klimacie” komentarz prof. Malinowskiego, w którym zarzuca autorom badania niekompetencje. Argumentacja prof. Malinowskiego jest doprawdy żenująca i nie ma nic wspólnego z dyskursem naukowym. Każdy może to sprawdzić (Wysycenie efektu cieplarnianego CO2? Rozpoznaj pseudonaukę!). Zapraszam prof. Malinowskiego do jasnego stwierdzenia, czy podważa wyniki opisanego przez autorów eksperymentu i pokazania, gdzie został popełniony błąd. Sprawdziłem dossier autorów i to, czym się zajmowali. Otóż są to ludzie, którzy z dwutlenkiem węgla mieli od dawna do czynienia. Oni pracowali nad laserem CO2, czyli promieniowanie i CO2, to dla nich bułka z masłem. Znają się na tym, są kompetentni. Dodatkowo nawet student II roku fizyki, jak przeczyta ich artykuł, to widzi, że wszystko jest w nim logiczne, badania są pokazane krok po kroku i są zgodne z prawami fizyki. Istotna część tej pracy jest opublikowana w innym wydawnictwie, jest po recenzji i nikt nie zgłasza do niej zarzutów.

Czyli mamy w badaniach do czynienia z polityczną cenzurą?

Wszystko na to wskazuje. Otóż wszystko, co dowodzi, że CO2 nie ma wpływu na wzrost temperatury, jest z miejsca odrzucane. Jakby doktrynalnie. Nie jest ważne, czy ktoś ma rację, czy nie. To przykre, bowiem burzy dyskurs naukowy.

To strach wydawnictwa?

Przypuszczam, że tak. Musi istnieć wielka presja. Przecież mamy publikacje np. Marca Moreno na temat Zielonego Ładu czy prof. S. Koonina, fizyka i doradcy naukowego w rządzie Obamy. Czy to są ludzie niekompetentni? Nie, to osoby o najwyższych kompetencjach. Istnieje jednak polityczny nacisk, żeby blokować wszystko, co podważa ideologię dwutlenku węgla.

Czytaj też:
Sędzia Sądu Najwyższego o decyzji prezydenta: Rozkład państwa będzie trwał w najlepsze
Czytaj też:
Minister pisze do Brzezinskiego. Oczekuje wyjaśnień ws. amerykańskich czipów

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także