ETS2 może wejść w życie w 2027 lub 2028 roku. W grę wchodzi jednak możliwość opóźnienia jego implementacji. Realizacja programu w obecnym kształcie oznacza nałożenie dodatkowego podatku na gotowanie, ogrzewanie czy jazdę samochodem.
Dwa tygodnie temu Szymon Hołownia, kandydat Polski 2050 w wyborach prezydenckich, stwierdził, że "Polska odrzuca ETS2, czyli zieloną transformację robioną siłą i kosztem najbiedniejszych".
Kandydat w wyborach prezydenckich stwierdził, że inwestycje w Unii Europejskiej muszą prowadzić do wyższych pensji, tańszego prądu i lepszej pracy. "Muszą być tak samo korzystne dla mieszkańców Krakowa i Andrychowa, co dla Belgów i Holendrów" – podkreślił. Jego słowa wywołały wówczas niemałe zdziwienie.
Hennig-Kloska: Wystąpienie z UE
Minister Paulina Hennig-Kloska była pytana w Polsat News, czy dopuszcza możliwość, że rząd jednostronnie wypowie ETS2. Polityk jednoznacznie zaprzeczyła.
– Nie no takiej to musi być wspólna decyzja krajów członkowskich. Dla nas to by było, nie wiem, wystąpienie z Unii Europejskiej – odparła polityk. Następnie sprecyzowała, że nie chodziłoby o realny polexit tylko niezwykle poważne naruszenie europejskich norm.
Polityk dodała, że obecnie trwają prace, aby system ETS2 przynajmniej oddalić w czasie. – Na to w Europie jest realna szansa – stwierdziła polityki Polski 2050.
Minister stwierdziła, że minimalny okres, który dałby Polsce "oddech" i pozwolił przeprowadzić "proces zmiany w polskich domach". – Po 2030 roku myślę, że nasza energetyka i również w domu produkcja prądu czy ciepła będzie wyglądała inaczej – mówiła.
Pełczyńska-Nałęcz: ETS2 musi zostać zrewidowany
Nie wszyscy są jednak równie entuzjastycznie nastawieni co minister Hennig-Kloska. Niedawno unijny pomysł spotkał się ze zdecydowana krytyką ze strony minister funduszy i polityki regionalnej w rządzie Donalda Tuska Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz.
– Ja właściwie mówię już od dobrych kilku miesięcy, że ETS 2 musi zostać zrewidowany. To znaczy, że i zasady i w jaki sposób miałby działać powinny zostać zrewidowane, ale przede wszystkim musi to zostać oddalone w czasie – powiedziała minister na antenie Radia Zet.
Zdaniem Pełczyńskiej-Nałęcz nałożenie dodatkowych obciążeń np. na osoby korzystające z aut spalinowych jest w obecnej sytuacji "absolutnie niepoważne".
Czytaj też:
"Otworzyliśmy sobie furtkę". Lewandowski: Pakt migracyjny wejdzie w życie w połowie 2026 rokuCzytaj też:
Niepokój w ministerstwie. Hennig-Kloska obawia się reakcji prezydenta Dudy