Nigdy nic dobrego z tego nie wynikało, a w tym ostatnim przypadku, przynajmniej tyle dobrego, że Polacy nie wzięli, w odróżnieniu od wielu wymądrzających się dziś narodów Europy Zachodniej, udziału.
To, co się stało wczoraj w Białym Domu, można interpretować różnie. Można zakładać, że to gra Amerykanów, którzy usiłują pozbyć się niemieckich wpływów w Europie Wschodniej. Wołodymyr Zełenski stał się takim samym niemieckim lokajem na Ukrainie, jak Donald Tusk w Polsce. A pozbawienie Niemców wpływów, nie tylko oddala zagrożenie realizacją wiecznego bismarckowskiego marzenia o wspartej o Rosję Mitteleuropie, ale również wzmacnia władzę Donalda Trumpa, który już raz stracił władze w wyniku wycia niemieckich i proniemieckich ośrodków wpływu.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl