Którędy na Moskwę?
  • Dariusz WieromiejczykAutor:Dariusz Wieromiejczyk

Którędy na Moskwę?

Dodano: 
Flagi Rosji i Polski, zdjęcie ilustracyjne
Flagi Rosji i Polski, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Wojciech Pacewicz
Polskie elity polityczne i utrzymywane z naszych podatków zespoły ekspertów okazały się całkowicie niezdolne do przewidzenia rozwoju sytuacji militarnej na Ukrainie. Rachunek za ich pomyłki możemy zapłacić wszyscy.

Zdumiewające manewry wykonują dziś polscy politycy, generałowie i eksperci, którzy na przestrzeni ostatnich lat wypowiadali się na temat wojny na Ukrainie. Dziś, kiedy sytuacja Ukrainy rysuje się w ciemnych barwach, jak ognia unikają oni przypominania swoich wcześniejszych prognoz. Czynią tak zapewne dlatego, że były one rażąco nietrafne i jak najgorzej świadczyły o kompetencjach analitycznych naszych „autorytetów”.

Początkiem festiwalu oderwanych od rzeczywistości i całkowicie niedorzecznych analiz były dywagacje „ekspertów” sprzed rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę w roku 2022. Zdecydowana większość twierdziła, że do inwazji takiej nie dojdzie. Czołowi polscy politycy przekonywali wtedy, że pogłoski o rosyjskim ataku „są tylko elementem presji politycznej”, a koncentracja rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą to „pokaz siły i próba zastraszenia”. Opinie takie płynęły ze wszystkich stron polskiej sceny politycznej. „Putin blefuje. Nie odważy się na inwazję” – zapewniał choćby Rafał Trzaskowski.

Artykuł został opublikowany w 26/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także